Wielki niedosyt mogą odczuwać piłkarze z Puław. Wisła tylko zremisowała ze swoją imienniczką z Sandomierza 1:1. To goście mieli jednak przewagę i znacznie więcej sytuacji. Niestety, zawiedli pod bramką rywali
Gospodarze niewiele byli w stanie zdziałać w ataku. Jedną z nielicznych okazji mieli w dziewiątej minucie. Po źle wykonanym rzucie rożnym puławian przeciwnik ruszył z kontrą i w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Krystian Pasternak, ale uderzył w boczną siatkę. Później coraz częściej do głosu dochodziła drużyna trenerów Jacka Magnuszewskiego i Marcina Popławskiego.
W 29 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Krystiana Putona „zakotłowało” się w polu karnym gospodarzy, ale puławianie zamiast gola „zarobili” tylko rut rożny. Kolejna centra wylądowała za to w rękach Stanisława Wierzgacza. Po chwili Łukasz Kacprzycki złamał akcję ze skrzydła do środka i uderzył na bramkę. Golkiper rywali miał problemy ze złapaniem piłki, a pierwszy dopadł do niej Szymon Stanisławski. Znowu skończyło się jednak tylko kornerem. A po wrzutce z narożnika boiska strzał zdołał oddać Mateusz Pielach jednak został przyblokowany i po raz kolejny nic z tego nie wyszło.
Po chwili główkował Michał Zuber, ale nie trafił w bramkę. Minęło kilkadziesiąt sekund i gra przeniosła się pod drugie pole karne. Ekipa z Sandomierza dwa razy z rzędu centrowała z rzutu rożnego i dwa razy wykonywała stały fragment tak samo – wrzucając piłkę na bliższy słupek. Pilnujący tej części bramki Kacprzycki za pierwszym podejściem zrobił swoje i wybił piłkę na kolejny korner. Niestety, drugie dośrodkowanie było lepsze i tym razem pomocnik przyjezdnych przegrał „głowę”, a piłkę do siatki skierował Patryk Wilk.
Po przerwie goście szybko mieli okazję na wyrównanie. Zuber wpadł w pole karne, ale na koniec za daleko wypuścił sobie piłkę i nie zdołał jej oddać Stanisławskiemu. Po chwili Kacprzycki nie trafił w piłkę w polu karnym, a w kolejnej akcji futbolówki w szesnastce przeciwnika nie opanował „Stasio”. Szkoda, bo w obu sytuacjach można było się pokusić o groźne strzały.
W 60 i 61 minucie na skrzydłach szarżowali: Zuber i Puton, ale obaj za długo zwlekali ze strzałem lub podaniem i zostali zablokowani. W 73 minucie Mateusz Pielach dosłownie w ostatniej chwili wślizgiem „wyłuskał” piłkę spod nóg Kacpra Ropa. W 78 minucie Puton przebiegł wzdłuż szesnastki i w końcu strzelił tuż przy słupku, ale świetnie spisał się bramkarz rywali.
W 85 minucie oczywiście po rzucie rożnym Zuber przejął piłkę przed polem karnym zagrał ją sobie do przodu i po chwili z powietrza świetnie huknął w krótki róg zaskakując bramkarza. Szkoda, że nie udało się pójść za ciosem, bo podopieczni trenera Magnuszewskiego bardziej od rywali zasłużyli na trzy punkty.
– Na pewno jestem zawiedziony wynikiem, ale nie mam pretensji do chłopaków. Dobrze funkcjonowaliśmy jako drużyna i rzeczywiście mieliśmy sporo okazji na gole, ale albo dobrze bronił bramkarz, albo nie mogliśmy trafić w bramkę. A do tego chwila drzemki przy stałym fragmencie gry kosztowała nas utratę gola. Szkoda, bo naprawdę można było zacząć ligę od zwycięstwa - mówi Jacek Magnuszewski.
Wisła Sandomierz – Wisła Puławy 1:1 (1:0)
Bramki: Wilk (36) – Zuber (85).
Wisła Sandomierz: Wierzgacz – Konefał (63 Czerwiak), Wilk, Kolbusz, Pasternak (83 Sornat), Chorab, Siedlecki, Kamiński, Nogaj, Piechiak (80 Poński), Bętkowski (70 Rop).
Wisła Puławy: Socha – Król, Poznański, Pielach, Barański, Zuber, Skałecki, Maksymiuk (81 Kobiałka), Kacprzycki (78 Zmorzyński), Puton, Stanisławski (83 Żelisko).
Żółte kartki: Rop, Siedlecki, Piechniak – Król, Puton.
Sędziował: Jakub Pych (Dębica).