fot. Maciej Kaczanowski/archiwum
KS Dąbrowica oddał drugi mecz z rzędu walkowerem. Jeszcze jeden i klub zostanie zdegradowany o dwa poziomy rozgrywkowe.
Po jesieni KS Dąbrowica z 23 punktami na koncie zajmował ósmą pozycję. Nie był to może dorobek, pozwalający na walkę o awans, ale na pewno solidny wynik, w połączeniu z niewielką stratą do czołówki, dający szansę na przesunięcie się o kilka pozycji w górę tabeli w rundzie rewanżowej. W zimie wszystko się jednak posypało. Kilku zawodników wyjechało za pracą za granicę, kilku innych zmieniło klubowe barwy. I zrobił się problem, bo w kadrze pierwszego zespołu zostało zaledwie 14 graczy. A jeszcze większy problem zrobił się, gdy do tego doszły kontuzje. Przed tygodniem nie udało się zebrać nawet jedenastki i Dąbrowica nie pojechała na mecz do Poniatowej. Sytuacja powtórzyła się w sobotę. Tym razem zespół nie wyszedł na mecz w Piotrowicach, którego miał być gospodarzem.
– Kontuzjowani są Rafał Wej, Paweł Pranagal, Tomasz Sekrecki, Mateusz Bednarski i Marcin Kubiak. Mogliśmy pojechać w dziewięciu, ale nie chcieliśmy się wygłupiać – mówi trener Robert Chmura.
Dąbrowica znalazła się w bardzo ciężkiej sytuacji. Zgodnie z regulaminem za trzy walkowery grozi wycofanie z rozgrywek i degradacja o dwa poziomy.
– Nie bierzemy takiego scenariusza pod uwagę. Dogramy sezon, choćbyśmy wszystkie mecze mieli grać w osłabieniu. Dlaczego więc odpuściliśmy dwa poprzednie spotkania? Wiem, że ktoś może nam zarzucić, że wybieramy sobie mecze, w których gramy, że to nie fair play, ale Stal i POM to mocne zespoły, walczące o awans. W takim składzie i takiej formie i tak byśmy z nimi wysoko przegrali – przekonuje Chmura.
Za tydzień prowadzony przez niego zespół zmierzy się z niżej notowanym Płomieniem Trzydnik Duży. Jeżeli kontuzjowani gracze nie dojdą do pełnej sprawności, teoretycznie mógłby uzupełnić skład juniorami, ale...
– Ich też jest 12 czy 13. Jak zabierzemy ich na mecz seniorów, dostaną walkowera w swojej lidze. Sytuacja jest ciężka. Najprościej byłoby obrazić się i zrezygnować, ale nie zostawię zespołu w takiej sytuacji. Zamierzam wytrwać do końca sezonu – zapewnia szkoleniowiec.
Jedynym pozytywem w sytuacji, w jakiej znalazła się Dąbrowica, jest jej dorobek punktowy. 31 „oczek” na koncie daje realne szanse na utrzymanie.
– Jakiś mecz pewnie jeszcze wygramy, ale nawet jeśli unikniemy degradacji, to skłamałbym, gdybym powiedział, że widzę naszą przyszłość w różowych barwach. W tym klubie już od dłuższego czasu panuje bałagan, ciężko znaleźć wspólny mianownik z gminą, sponsor wolał zaangażować się w Motor Lublin, a przecież na klasę okręgową też potrzeba pieniędzy. Wszystko powinno być poparte małymi fundamentami, proporcjonalnie do poziomu rozgrywek. U nas nie jest. Obawiam się, że do nowego sezonu możemy w ogóle nie przystąpić. Ale mam nadzieję, że działacze widzą to inaczej i mają pomysł, jak uzdrowić sytuację w klubie – kończy Chmura.