Polscy piłkarze w Niemczech nie poprawili osiągnięcia z mistrzostw świata sprzed czterech lat w Korei Południowej, kończąc udział w obu imprezach już po fazie grupowej. Analogii między tymi występami jest jednak więcej. Polscy kibice nie mają wątpliwości, że powinna być jeszcze jedna – zmiana trenera.
Reprezentacja pod wodzą Jerzego Engela słabo spisywała się w sparingach. Zespół Pawła Janasa rozpoczął 2006 rok od porażki z USA, później przegrał jeszcze z Litwą oraz Kolumbią. Janas ogłaszając skład na mundial, w którym pominął jednego z głównych autorów awansu, strzelca siedmiu bramek w eliminacjach Tomasza Frankowskiego, Jerzego Dudka, Tomasza Kłosa oraz Tomasza Rząsę, pozbawił reprezentację indywidualności, silnych charakterów i upodobnił ją do szarej masy.
Atmosfera wokół reprezentacji zagęszczała się. Kibice nie ufali selekcjonerowi, bo zostawił w kraju ich idoli. Jerzego Engela cztery lata temu uspokoiły zwycięstwa w ostatnich meczach towarzyskich przed MŚ z Estonią i klubowym zespołem koreańskim, a Pawła Janasa wygrana z Chorwacją. Kto wie czy to spotkanie nie było największym nieszczęściem ostatniego półrocza?
Ustawienie 4-5-1 zabiło ofensywnego ducha polskiej drużyny, która zakwalifikowała się do mundialu dlatego, że strzelała wiele bramek, a nie dlatego, że ich nie traciła. Powtórzył się scenariusz z Korei Płd., kiedy w inauguracyjnym spotkaniu z drużyną gospodarzy Polacy toczyli wyrównaną walkę, ale gole zdobywali tylko rywale.
Szkoda, że w polskim zespole Artur Boruc jest tylko jeden, bo wyłącznie jego stać było na takie słowa: Jest mi wstyd. Jeśli przegrywamy z Ekwadorem, to z kim mamy wygrać w mistrzostwach świata?
Prezes PZPN Michał Listkiewicz, oświadczył, że nie wolno powtórzyć błędów sprzed czterech lat i czekać ze wstrząsem do trzeciego spotkania. Tym razem wstrząs polegał na dwóch zmianach w składzie. Ireneusz Jeleń i Bartosz Bosacki okazali się najlepsi w polskim zespole. W spotkaniu o „być albo nie być” z drużyną gospodarzy podopieczni Janasa zaprezentowali się inaczej niż cztery lata temu zespół Jerzego Engela, jednak w meczu, który trzeba było chociaż spróbować wygrać. Jak w Korei Płd. – dwa mecze i mundial z głowy. W meczu o, powtarzając za piłkarzami, „honor, godne pożegnanie, uratowanie twarzy, radość dla kibiców”, zwycięstwo z Kostaryką 2:1, czyli zakończenie podobne jak cztery lata temu w Azji.