Po raz ostatni reprezentacja Polski zwyciężyła ponad sześć miesięcy temu. W marcu podopieczni Franciszka Smudy pokonali 2:0 Bułgarię. Czy dzisiaj "biało-czerwoni” wreszcie się przełamią? Nie będzie łatwo, bo zmierzą się ze Stanami Zjednoczonymi.
Jeżeli doświadczony defensor pojawi się na murawie, wyrówna osiągnięcie Grzegorza Laty, dotychczasowego rekordzisty pod względem ilości gier w narodowych barwach.
– Oczywiście, że satysfakcja jest ogromna, ale gdzie mi tam do Grzegorza Laty, Kazimierza Deyny czy Władysława Żmudy. Ja tylko gram w tej reprezentacji, a oni tworzyli jej historię. Liczy się jakość, a nie ilość – skromnie przyznaje Żewłakow.
Ale nie tylko on, nie może doczekać się pojedynku ze Stanami Zjednoczonymi. Godziny do meczu odlicza z pewnością Andrzej Niedzielan.
Popularny "Wtorek” imponuje skutecznością od początku tego sezonu, ale był pomijany przy wysyłaniu powołań. Tym razem selekcjoner postanowił jednak dać mu szansę. Choć jeszcze niedawno Smuda powtarzał, że Niedzielan jest na kadrę za stary.
Po ogłoszeniu nominacji przyznał też, że kilku piłkarzy otrzymało je na wyrost. Zawodnik Korony był chyba jednym z tych, których miał na myśli selekcjoner. Doświadczonemu napastnikowi nie pozostaje nic innego, jak tylko błysnąć skutecznością. Wtedy selekcjoner nie będzie miał wyboru.
Jednak zabranie do USA napastnika Korony Kielce, to nie jedyne zaskoczenie. W kadrze znaleźli się także zupełni nowicjusze.
Okazję debiutu w reprezentacji mogą otrzymać bramkarz Jagiellonii Białystok – Grzegorz Sandomierski, obrońca Lechii Gdańsk – Hubert Wołąkiewicz oraz pomocnik włoskiej Foggi – Bartosza Salamon.
Wątpliwe, aby w sobotę Smuda zdecydował się dać szansę całej trójce, ale już we wtorek zaplanowano następny mecz, z Ekwadorem. Najprawdopodobniej nie zagra w nim Jakub Błaszczykowski, który na prośbę trenera Borussii Dortmund Jurgena Kloppa, ma wystąpić tylko w jednym spotkaniu.