Po środowym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała piłkarze Górnika wracali do Łęcznej w nienajlepszych nastrojach. Gol z 90 minuty Damiana Chmiela odebrał "zielono-czarnym” dwa punkty.
Górnicy w minionym sezonie mieli patent na najbliższych rywali. Na wyjeździe wygrali 2:0, a przed własną publicznością 1:0 po golu Janusza Surdykowskiego. Powtórka mile widziana.
– Strasznie szkoda meczu w Bielsko-Białej. Brak koncentracji w obronie zdecydował o tym, że nie zdobyliśmy pierwszego kompletu punktów. Uczulałem moich graczy w przerwie, że muszą asekurować naszych stoperów, ale moje podpowiedzi nie pomogły – mówi mocno niepocieszony trener Łapa.
Jak zwykle po meczu "zielono-czarni” narzekają na drobne urazy. Piotr Karwan ma rozciętą skórę na głowie i zapewne skończy się na kilku szwach. Lekko nogę "podkręcił” Surdykowski, a mocno poobijany jest także Veljko Nikitović. Nie zanosi się jednak, na to, aby któregoś z piłkarzy zabrakło w niedzielę.
Postawa Floty to w tym sezonie spore zaskoczenie.
Zespół prowadzony przez czeskiego trenera Petra Nemeca po sześciu meczach ma na koncie 14 "oczek”. W środę ekipa ze Świnoujścia zremisowała na własnym boisku z Górnikiem Zabrze 0:0. Dodatkowym smaczkiem niedzielnego spotkania w Łęcznej będzie osoba Grzegorza Skwary, który w przeszłości reprezentował barwy Górnika. Podstawowym środkowym obrońcą ekipy ze Świnoujścia jest też inny eks łęcznianin – Sławomir Mazurkiewicz.
– Flota robi rewelacyjny wynik. Tylko dwa remisy, reszta wygranych spotkań. Naprawdę ich forma jest sporą niespodzianką. W lecie stracili przecież kilku zawodników, nie ściągali żadnych wielkich nazwisk, a okazało się, że zespół "zapalił”. Świetną robotę wykonuje zwłaszcza Nwaogu. – dodaje trener Łapa, który będzie miał w najbliższy weekend ręce pełne roboty. W sobotę z Górnikiem II uda się do Dębicy na mecz z Wisłoką.