Wciąż nie ma decyzji w sprawie rozgrywającego Remigiusza Lasonia. Puławski klub zamierza sprawdzić wszystkie okoliczności dotyczące kontuzji stopy zawodnika.
Prezes Azotów Jerzy Witaszek zarzuca zawodnikowi, że nie zastosował się do zaleceń trenera i nie przeszedł rehabilitacji po poprzednim urazie. W konsekwencji doszło do złamania kolejnej kości w stopie. – Z tego co wiem, piłkarz nie brał zalecanych zabiegów od czerwca.
We wtorek otrzymaliśmy faktury z firmy Paco, z którą mamy podpisaną umowę, i nie ma tam wyszczególnionej rehabilitacji Remigiusza Lasonia. Jest jedynie faktura dotycząca Dimitrija Zinczuka. To może być kolejny argument w tej sprawie – tłumaczy prezes Jerzy Witaszek.
Co o tym sądzi zawodnik? – Korzystałem z rehabilitacji w Paco od 1 do 15 czerwca i od 1 do 15 lipca. Mam na to potwierdzenie – wyjaśnia Remigiusz Lasoń.
– Ponadto, przez kilka dni brałem także zabiegi rehabilitacyjne w Zabrzu. O zamiarach zarządu klubu, dotyczących rozwiązania umowy, dowiedziałem się z prasy. Mimo to będę bronił swojej racji – dodał.
Do ostatniego urazu piłkarza doszło na treningu pod koniec lipca.
– Od poprzedniego czwartku nie uczestniczę w zajęciach. W poniedziałek byłem na konsultacjach u lekarza Marka Krochmalskiego w Łodzi i okazało się, że konieczna będzie przerwa w przygotowaniach aż przez sześć tygodni – tłumaczy szczypiornista.
– Jaka jest przyczyna kolejnego złamania stopy? Doktor Krochmalski uważa, iż mogą być dwie przyczyny. Pierwsza, że złamanie jest wynikiem przeciążenia. A druga, że już przy pierwszym złamaniu, pojawiły się niewielkie pęknięcia w zdrowych kościach. I niestety nie zostały one wykryte podczas kompleksowych badań – relacjonuje rozgrywający.
– Na pewno dokładnie wyjaśnimy sprawę rehabilitacji piłkarza. Zobaczymy jakie będą rezultaty i wówczas podejmiemy ostateczną decyzję – zapewnia prezes.