Mnie cieszy głównie to, jak graliśmy przez pierwsze dwadzieścia minut - powiedział po zwycięstwie 1:0 nad Flotą Krzysztof Chrobak.
To było w 64 min. Po akcji Ireneusza Chrzanowskiego Skwara miał tylko kilka metrów do bramki i kiedy wydawało się, że piłka wyląduje w siatce, Jakub Wierzchowski popisał się kapitalną interwencją.
- Uderzyłem mocno, ale na wysokości najlepszej dla bramkarza. Był sprytniejszy i pokazał klasę. Szkoda, bo na starych śmieciach zależało mi na korzystnym wyniku - opowiada pomocnik Floty. - Na początku meczu Górnik mi się podobał, grał szybką i krótką piłkę, ale potem poczynaliśmy sobie coraz lepiej. Przegraliśmy, jednak łęcznianie celują w górę tabeli, a naszym zamiarem jest utrzymanie. W drużynie gospodarzy najbardziej podobali mi się Kuba Wierzchowski, Velko Nikitović oraz strzelec gola.
A zdobywcą rozstrzygającej bramki był Janusz Surdykowski, który wciąż nie może być pewny miejsca w składzie. Górnika gra tylko na jednego napastnika i już po godzinie "Surdyk” powędrował na ławkę. Jego miejsce zajął debiutujący Prejuce Nakoulma. Szansy natomiast w ogóle nie otrzymał Grzegorz Szymanek. - Ten gol jest jakimś argumentem przemawiającym na moją korzyść - przyznaje Janek, i zaraz dodaje: Mimo to wcale nie czuję się pewniejszy. Rywalizacja trwa non stop. W następnym meczu w podstawowej jedenastce może wyjść ktoś inny, tym bardziej że nasza gra pozostawia jeszcze sporo do życzenia.
Twardo po ziemi stąpa również Veljko Nikitović. - Przez pół godziny graliśmy świetnie, a potem już człapaliśmy - mówi Serb. - Brakuje nam trochę świeżości, jednak z każdym meczem powinno być lepiej. Dlatego dobrze się stało, że teraz zagramy z Dolcanem, a potem w Gorzowie. To teoretycznie łatwiejsi rywale. Gdy przyjedzie czas na mocniejszych, to będziemy już w optymalnej formie. Gdybyśmy taką dyspozycję, jak z początku spotkania z Flotą, utrzymywali przez pełne 90 minut, to w przyszłym sezonie na pewno zagramy już z Legią i Wisłą Kraków. I do tego trzeba dążyć.
Lecz by tak się stało, Górnik wciąż musi myśleć o wzmocnieniu składu. W niedzielę na stadionie pojawił się Piotr Bronowicki, a na rozmowy miał także przybyć Kamil Oziemczuk. - Byłem tylko jako kibic. Do grudnia zostaję w Legii, bo w Łęcznej nie dogadałem się - stwierdził młodszy z braci Bronowickich. - Ja też nie wrócę do Górnika - ucina spekulacje "Oziem”. - Potraktowano mnie niepoważnie. Byliśmy umówieni, ale do żadnych negocjacji nie doszło.