

Chociaż był to tylko mecz o honor, to sobotni wieczór przejdzie do historii polskiej piłki nożnej.

Biało-Czerwone po wcześniejszych porażkach z Niemkami i Szwedkami nie miały już szans na wyjście z grupy. Na to jednak liczyło naprawdę niewielu, bo nasz zespół to prawdziwy Kopciuszek na balu wypełnionym znakomitościami. Jednak pojedynczych sukcesów w postaci chociażby punktu czy bramki od naszych zawodniczek można było już wymagać.
I te dwa cele udało się zrealizować w ostatnim występie w fazie grupowej, kiedy przeciwnikiem była wyżej notowana, chociaż nie tak mocna jak Niemcy czy Szwecja, reprezentacja Danii. Podopieczne Niny Patalon świetnie rozpoczęły mecz i już w 13 min objęły prowadzenie. Historyczny gol był wynikiem akcji Natalii Padlilly-Bidas, Eweliny Kamczyk i Ewy Pajor. Ta pierwsza ją rozpoczęła, druga dośrodkowała, a Pajor szczęśliwie wycofała do Padilly-Bidas, która pokonała Maję Bay Ostergaard. W 20 min swój moment chwały miała Pajor. Zawodniczka FC Barcelona otrzymała idealną piłkę od Padilly-Bidas i strzałem głową podwyższyła prowadzenie Biało-Czerwonych.
Mecz w Lucernie był pod kontrolą naszych piłkarek do 59 min, kiedy fatalny błąd popełniła Kinga Szemik. Polska bramkarka źle interweniowała przy uderzeniu Janni Thomsen. Na szczęście nasz zespół zdołał odpowiedzieć na to trafienie w pięknym stylu, bo w 76 min do siatki trafiła Martyna Wiankowska. Gol był cudnej urody, bo Polka wpakowała piłkę do siatki uderzeniem od poprzeczki. Wynik ustaliła natomiast w 83 min Signa Bruun. Na wyrównanie Dunek już nie było stać i w ten sposób to one zakończyły szwajcarskie Euro na ostatniej pozycji w grupie.
Warto wspomnieć jeszcze o Paulinie Tomasiak, jedynej przedstawicielce GKS Górnik Łęczna w mistrzostwach Europy. Ona po raz kolejny rozpoczęła mecz w podstawowej jedenastce. Po niezłym występie z Niemkami, słabym ze Szwedkami, teraz znowu zagrała dobrze. Początkowo zbyt szybko pozbywała się piłki, ale później popisała się kilkoma nieszablonowymi zagraniami. Najlepsze miało miejsce w 30 min, kiedy idealnie dograła do Padilly-Bidas, ale ta nie zdołała skierować piłki do bramki. W 57 min została zmieniona, kiedy zastąpiła ją Milena Kokosz. – Każdy mecz w tym turnieju czegoś nas nauczył. Bardzo chcieliśmy strzelić dziś gola, to były nasze oczekiwania, a trzy zdobyte bramki to bardzo pozytywna historia. Cały zespół był świetnie przygotowany, zawodniczki ciężko pracowały po dwóch pierwszych spotkaniach. Na pewno byliśmy obarczeni złością po porażkach, ale zareagowaliśmy bardzo dobrze. To może być początek czegoś nowego. Zrobiliśmy już pewien progres. Przed nami kwalifikacje do mistrzostw świata, będziemy robić wszystko, by się rozwijać, a zwycięstwo z Danią może być dobrym prognostykiem. Dla mnie praca z tym zespołem jest ogromnym wyróżnieniem i nobilitacją. Były w tym meczu na pewno trudniejsze momenty, ale ja nigdy nie tracę wiary. Moją rolą jest także przekazywać zawodniczkom takie nastawienie, nie może być inaczej. Czasami jest tak, że wypracowane wcześniej szczęście uśmiechnie się w kluczowym momencie, więc byłam spokojna. Dobrze zabezpieczyłyśmy dziś strefy słabiej funkcjonujące w poprzednich meczach, na co Dunki chyba nie były przygotowane. Zrealizowaliśmy swój plan tak, jak tego chcieliśmy. Bardzo dziękuję całej drużynie, sztabowi szkoleniowemu i wszystkim kibicom za ten turniej – powiedziała na oficjalnej konferencji prasowej Nina Patalon.
