Kolejnym kandydatem w naszej zabawie na sportowca 2018 roku jest Konrad Czerniak, który od lat zdobywa sporo medali na krajowym podwórku. W tym roku mógł się też pochwalić krążkiem na mistrzostwach Europy, które odbyły się w Glasgow
Pływak AZS UMCS Lublin ma za sobą bardzo pracowity grudzień. Wystąpił na mistrzostwach świata w Chinach, a także mistrzostwach Polski w Lublinie. Zawody w Hangzhou zakończył jednak bez sukcesów. Na swoim koronnym dystansie – 100 metrów stylem motylkowym osiągnął wynik 51,18 sekundy. A to dało mu dopiero 15 miejsce i brak awansu do finału.
– Na pewno mogło być lepiej, nie byłem jednak w optymalnej dyspozycji. Przygotowania nie poszły po mojej myśli. Miałem dwie dłuższe przerwy, które wytrąciły mnie z treningu. Niestety, zdarzył się słabszy sezon zimowy, ale z drugiej strony ważniejszy będzie ten przyszły letni i mam nadzieję, że w tym przypadku pójdzie mi już zdecydowanie lepiej. Skupiam się już głównie na tym – mówił nam kilka tygodni temu Czerniak.
Z lepszym skutkiem „Czerny” startował na mistrzostwach Europy w Glasgow. Tam razem z: Janem Świtkowskim, Kacprem Majchrzakiem i Jakubem Kraską zajęli trzecie miejsce w sztafecie 4 x 100 m kraulem. Indywidualnie 29-latek w Szkocji wystąpił w finale na 100 m delfinem i w tym przypadku zakończył zmagania na szóstej pozycji z rezultatem 51,72.
Wychowanek Wisły Puławy na niedawnych Zimowych Mistrzostwach Polski, które odbyły się w Lublinie wywalczył trzy medale. Tylko jeden zdobył jednak indywidualnie – brązowy na 50 m stylem dowolnym. Dwa kolejne dołożył w sztafetach, co zresztą było jego głównym celem.
– Mamy naprawdę bardzo mocny skład i wierzę, że powalczymy o pierwsze miejsca – zapowiadał Konrad Czerniak. I wszystko świetnie się udało. W sumie, w ostatnich 12 miesiącach mógł się pochwalić sześcioma krążkami, wywalczonymi na najważniejszych krajowych imprezach. W maju podczas Głównych Mistrzostw Polski, które odbyły się w Łodzi także trzy razy stawał na podium. Tym razem zabrał do domu: złoto i dwa srebra.
Jak przyznaje sam zawodnik znowu sporo zmienił w okresie przygotowawczym i stąd nie do końca zadowalające wyniki. – To prawda, było sporo kombinowania. To na pewno mogło mieć wpływ na moje wyniki i spodziewałem się, że tak może się zdarzyć. Dlatego nie jestem jakoś bardzo zawiedziony. Moje rezultaty nie były mega dobre, czy mega złe. Trzeba na pewno wyciągnąć wnioski. Ja wierzę, że będę już mądrzejszy o te doświadczenia i że pokażę to przy okazji sezonu letniego – wyjaśnia Konrad Czerniak, który razem z klubowymi kolegami z AZS UMCS wraca do ciężkiej pracy od 2 stycznia. Pierwszy, poważny sprawdzian czeka go w marcu.