NICE 1 LIGA ŻUŻLOWA Na inaugurację rozgrywek Speed Car Motor Lublin zremisował na własnym torze z Orłem Łódź 45:45. Goście byli zadowoleni z osiągniętego wyniku, ale gospodarze już nie
Postawę swoich zawodników komplementował trener Janusz Ślączka. Szkoleniowiec Orła uważa, że remis na wyjeździe to ogromny sukces, tym bardziej, że jego zawodnicy bardzo mało trenowali przed startem ligi. – Jestem zadowolony z tego wyniku. Za nami bardzo ciężki mecz. Cieszymy się, bo jeżeli będziemy z każdym remisować, a u siebie wygrywać, to zdobędziemy cztery punkty na każdej drużynie. Nie mamy swojego toru, więc musimy go szukać, żeby jeszcze gdzieś pojeździć. Brakuje nam tego – powiedział Ślączka.
Po raz pierwszy w Lublinie startował Aleksandr Łoktajew. Dla Ukraińca były to bardzo udane zawody – został najskuteczniejszym zawodnikiem Orła Łódź. – Obie drużyny zmieniały się na prowadzeniu co musiało podobać się kibicom. Tor był dosyć dobry, do ścigania. Fajnie, że wszystkie zmiany taktyczne zaskoczyły. Pierwszy raz jechałem w Lublinie i jestem zadowolony z występu. Oby wszystko tak działało w przyszłości, a dużo osiągniemy – dodał Łoktajew.
Ze swojej postawy nie był natomiast zadowolony ulubieniec lubelskich kibiców oraz były zawodnik KMŻ Lublin Robert Miśkowiak. Oczekiwał więcej, szczególnie na torze, który bardzo dobrze zna. Jednak, podobnie jak koledzy, przed sezonem nie miał okazji, aby dużo potrenować i niedzielnym mecz był dla niego tak naprawdę pierwszym poważnym sprawdzianem. – Szkoda, bo w Lublinie zawsze robiłem dużo punktów i dobrze się tutaj czułem. Teraz czegoś zabrakło. Spróbuję się poprawić i więcej potrenować. Liczę, że to pomoże – powiedział pełny nadziei Miśkowiak.
Rozczarowania nie krył trener gospodarzy Dariusz Śledź, który chociaż miał świadomość, że przyjedzie mocny rywal, to był przekonany, że zwycięstwo nie jest zagrożone. Mimo to wciąż wierzy w swoich zawodników. – Tak jak goście się cieszą z remisu, tak my nie za bardzo. Nie ma co ukrywać, że liczyliśmy na zwycięstwo, chociaż oczywiście doceniamy klasę Orła. I rzeczywiście początek meczu należał do nas, a później... stało się, jak się stało. Dobrze, że nie przegraliśmy. Pierwsze koty za płoty. Zawodnicy mają duże rezerwy i pokażą to w kolejnych spotkaniach – zakończył szkoleniowiec Motoru.
W niedzielę na stadionie przy al. Zygmuntowskich zadebiutował Andreas Jonsson. Szwed jest kreowany na lidera Motoru, co potwierdził w meczu z Orłem, zdobywając 14 punktów. – To były naprawdę ekscytujące dla nas dni ciężkich treningów. Na mecz przyszło bardzo dużo kibiców, bardzo się z tego cieszymy. Jestem szczęśliwy ze swojego występu i zdobyczy punktowej – powiedział Szwed.