
Wojciech Cejrowski odwiedził Lublin z nowym stand-up’em podróżniczym. Choć znany jest z podróżniczych opowieści i kontrowersyjnych wypowiedzi, tym razem stawia na stand-up – ale w zupełnie innym stylu niż ten, do którego przyzwyczaili nas polscy komicy.

Wojciech Cejrowski, zapytany o swoje powiązania ze stand-upem, nie owija w bawełnę – jak mówi, występuje od 1989 roku. Pierwsze doświadczenia zdobywał w Stanach Zjednoczonych, a po wyrzuceniu z TVP w połowie lat 90. rozpoczął występy w Polsce. Ich formuła narodziła się z potrzeby – ludzie dzwonili, pisali, zapraszali go na spotkania z „ciekawym człowiekiem”. Jego ojciec, doświadczony menadżer artystów, zasugerował, by zamiast odpowiadać na powtarzające się pytania, stworzył własny program sceniczny. Tak powstały jego pierwsze występy, będące mieszanką anegdot i odpowiedzi na nurtujące publiczność kwestie – także te dotyczące słynnego kubka z programu „WC Kwadrans”.
W trakcie rozmowy Cejrowski powraca do wydarzeń sprzed lat, kiedy to został prawomocnie skazany za znieważenie urzędu prezydenta. Jak opowiada, wszystko zaczęło się od występu na Politechnice Gdańskiej, podczas którego odniósł się do materiału BBC pokazującego Aleksandra Kwaśniewskiego wychodzącego z imprezy w stanie nietrzeźwości. Opisał scenę z udziałem ówczesnego prezydenta w bardzo dosadnych słowach, za co – jak mówi – został skazany bez zawieszenia. Podkreśla przy tym, że rozdzielił osobę od funkcji, a jego zdaniem to właśnie zachowanie prezydenta znieważyło urząd.
W swoich występach Cejrowski wraca nie tylko do politycznych kontrowersji, ale też do tematów podróżniczych. Wspomina o wykładach dla studentów antropologii, przygotowujących się do badań terenowych w egzotycznych warunkach. Tam pojawia się słynna historia „zupy z małpy” – opowieść o konieczności przekroczenia granic kulturowych i psychologicznych w pracy badacza. Dla Cejrowskiego to również przykład na to, jak publiczność może nie być gotowa na wszystko, co spotyka się poza Europą.
Choć Cejrowski znany jest z ostrych poglądów politycznych, zapewnia, że jego nowe występy nie będą ich dotyczyć. Jak mówi, nie zamierza poruszać tematów politycznych, choć nie wyklucza, że publiczności coś się skojarzy. Przykładem są papugi – kiedy opowiada o tych zwierzętach, widzowie mogą pomyśleć o politykach. Sam ironicznie zastanawia się, czemu adwokatów nazywa się papugami, skoro dobrzy mecenasi nie powtarzają słów klienta, tylko tworzą zupełnie nową opowieść.
Występy Wojciecha Cejrowskiego mają też inną cechę, którą sam podkreśla z dumą – są wolne od wulgaryzmów. Jak mówi, można na nie zabrać dzieci, babcie i siostry zakonne. Nie ma w nich ukrytych nieprzyzwoitości ani żartów, które mogłyby kogokolwiek zawstydzić. To, jego zdaniem, odróżnia go od większości obecnej sceny stand-up’u.
Podczas rozmowy zapowiada również występy w innych miastach, w tym w Chełmie, w najbliższy poniedziałek – 12 maja. Czego dokładnie spodziewać się po tym programie? Tego nie zdradza, ale zapewnia, że śmiechu nie zabraknie.
