

Trzeci z rzędu remis Górnika Łęczna w lidze. W niedzielne popołudnie zielono-czarni dwukrotnie przegrywali na wyjeździe z GKS Tychy, ale dzięki woli walki i czerwonej kartce dla jednego z rywali, udało im się wywalczyć punkt na trudnym terenie

Niedzielny mecz w Tychach zaczął się dla Górnika bardzo źle. Już w piątej minucie po dobrej akcji lewą stroną piłkę w polu karnym otrzymał Marcel Błachewicz i płaskim strzałem pokonał Branislava Pindrocha. Trzy minuty później David Ogaga popisał się blisko 60 metrowym rajdem na lewej flance i zakończył go strzałem, a Leon Wechsel sparował piłkę na rzut rożny. W 10 minucie poważny błąd popełnił Pindroch. Bramkarz zielono-czarnych na piątym metrze od własnej bramki poszedł „w kiwkę” z Błachewiczem. Pomocnik tyszan był blisko przejęcia futbolówki, ale skończyło się tylko na dużym strachu.
Po kwadransie gry z wyraźną przewagą gospodarzy do głosu zaczęli dochodzić piłkarze trenera Macieja Stolarczyka. W 16 minucie po dobrze bitym rzucie rożnym groźnie, ale i niecelnie, głową uderzał Mateusz Broda. Trzy minuty później po kolejnym dośrodkowaniu z narożnika boiska ładny strzał z woleja z około 20 metrów oddał Egzon Kryeziu, a Wechsel popisał się najwyższej klasy paradą. W 20 minucie bramkarz tyszan nie miał już jednak nic do powiedzenia. Bartosz Śpiączka świetnie zagrał piłkę do wbiegającego z lewego skrzydła w pole karne Fryderyka Janaszka. Popularny „Szopen” wykonał dobry zwód na zamach, a następnie mocnym strzałem przy krótkim słupku doprowadził do remisu.
W kolejnych minutach ponownie więcej z gry mieli gospodarze, ale kiedy już przedostali się w pole karne łęcznian brakowało im precyzji. Gdy wydawało się, że obie ekipy zejdą na przerwę przy remisie na strzał z około 30 metrów zdecydował się Jakub Tecław i pokonał zasłoniętego i mocno zaskoczonego Pindrocha.
W drugiej połowie gospodarze mogli szybko trafić na 3:1, ale po dobrym dośrodkowaniu Błachewicza Damian Kędzior będąc na 10 metrze nie sięgnął piłki. W odpowiedzi w 59 minucie świetną akcję indywidualną przeprowadził Branislav Spacil po czym podał do Śpiączki, a ten trafił do siatki. Gol nie został jednak uznany, bo Słowacki pomocnik zanim wykonał imponujący rajd był na spalonym. W kolejnych minutach tempo gry spadło. Wydawało się, że tyszanie mają to spotkanie pod kontrolą i są w stanie zdobyć trzeciego gola. Jednak w 87 minucie Oliver Stefansson brutalnie sfaulował Mateusza Brodę i po analizie VAR otrzymał czerwoną kartkę. Grający w przewadze łęcznianie zwietrzyli swoją szansę i w doliczonym czasie gry doprowadzili do remisu. Piłkę w z lewej strony pola karnego otrzymał Solo Traore i po ładnym balansie do środka oddał znakomity strzał w okienko bramki Wechsela ratując punkt dla Górnika.
Kolejny mecz podopieczni trenera Stolarczyka zagrają już w najbliższy czwartek. W ramach szóstej kolejki do Łęcznej przyjedzie Pogoń Siedlce. Będzie to więc znakomita szansa by Górnicy wreszcie sięgnęli po pierwszy w tym sezonie komplet punktów.
GKS Tychy – Górnik Łęczna 2:2 (2:1)
Bramki: Błachewicz (5), Tecław (45) – Janaszek (20), Traore (90).
Tychy: Wechsel – Keiblinger, Lipkowski, Tecław, Stefansson, Błachewicz – Kądzior (90 Głogowski), Szpakowski (90 Baier), Bieroński (71 Makowski), Niemann (71 Kubik) – Wełniak (79 Stangret).
Górnik: Pindroch – Bednarczyk, Abbott, Broda (90 Osipiuk), Ogaga – Tkacz (69 Traore), Deja (69 Doba), Kryeziu, Santos (90 Bojańczyk), Janaszek (41 Spacil) – Śpiączka.
żółte kartki: Bieroński, Kubik – Santos.
czerwona kartka: Stefansson (87-za brutalny faul).
sędziował: Damian Krumplewski (Olsztyn).
