

Za Górnikiem Łęczna 11. meczów na zapleczu PKO BP Ekstraklasy i nadal na koncie zielono-czarnych nie ma ani jednego zwycięstwa. W niedzielę po słabej grze podopieczni trenera Macieja Stolarczyka w pełni zasłużenie przegrali 0:2 z Chrobrym Głogów. A mogli jeszcze wyżej lecz rywale zmarnowali w tym spotkaniu dwa rzuty karne. Jak spotkanie podsumował trener łęcznian i gdzie szukać optymizmu przed kolejnymi meczami?

Niedzielny występ Górnika w Głogowie był jednym z najsłabszych jeśli nie najsłabszym meczem w wykonaniu łęcznian w tym sezonie. Zielono-czarni przez całe spotkanie nie oddali ani jednego celnego strzału i przegrali dwoma bramkami.
– To dla nas ciężki moment. Zagraliśmy słabsze spotkanie. Źle weszliśmy w mecz i byliśmy za mało aktywni w ofensywie. Nie mogliśmy sobie wykreować sytuacji. Mecz do przerwy nie był wielkim widowiskiem. Chrobry miał rzut karny po dośrodkowaniu i ręce naszego obrońcy. W drugiej połowie straciliśmy gola po rykoszecie. Ta sytuacja w jakiś sposób dodała nam odwagi do panowania nad grą. Jednak nadal nie mogliśmy sobie wykreować sytuacji do zdobycia bramki. Nie potrafiliśmy wykorzystać przestrzeni w ataku – powiedział po meczu z Chrobrym Maciej Stolarczyk, trener Górnika.
Co było powodem tak słabej postawy zespołu z Łęcznej w ofensywie?
– Oddaliśmy w tym meczu osiem strzałów, a przeciwnik 12. Byliśmy zbyt mało aktywni w ofensywie, a to nas we wcześniejszych meczach cechowało. Nie możemy obecnie liczyć na Bartosza Śpiączkę i musiałem nieco eksperymentować i wystawić Branislava Spacila na nominalnie nie jego pozycję. To mogło mieć wpływ na to, że mieliśmy mniej okazji. Strzały są konsekwencją wykreowania sytuacji. Jeżeli nie jesteśmy w tym skuteczni to i o celny strzał jest trudno – stwierdził Stolarczyk.
Następnie trener Górnika został zapytany przez jednego z dziennikarzy czy zastanawia się czasami nad słusznością podjęcia pracy w łęczyńskim zespole. – U każdego pojawiają się refleksje. Wiadomo, że kiedy jest dobrze to fajnie być na takim statku, który płynie z prądem. My jesteśmy w takiej sytuacji, że trzeba zakasać rękawy i wspiąć się na wyżyny: umiejętności, pracy i organizacji by z tego dołka wyjść. Każdy w swojej pracy ma trudne momenty i nas też życie wystawia na poważną próbę. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie z tej sytuacji wyjść – powiedział Stolarczyk, ale dał też sygnał, że nadal wierzy w przełamanie.
– W poprzednich spotkaniach potrafiliśmy kreować wiele okazji do zdobywania bramek, brakowało skuteczności i dlatego wyniki były takie jakie były. Ten zespół jest zgoła odmienny od tego jaki Górnik miał w poprzednim sezonie i chyba wszyscy to widzą. Całej sytuacji nie ułatwiały nam kontuzje Śpiączki, Pindrocha czy Kryeziu. Jednak każdy zespół w tej lidze ma swoje problemy. My musimy się skupić na przełamaniu, a będzie ono efektem pracy – zakończył trener Górnika.
Po 11. kolejkach Górnik Łęczna zajmuje przedostatnie miejsce w Betclic I Lidze. Piątego października do Łęcznej przyjedzie Miedź Legnica, która w minionej kolejce pokonała u siebie Znicz Pruszków.
