Król Zygmunt August jadał palcami, ręce wycierał w drogi, haftowany obrus, ale wino pił ze srebrnego kielicha. Król i królowa jadali osobno, mieli osobnych kuchmistrzów i odrębny budżet. Sylwia Stachyra, zwyciężczyni Top Chef i Jean Bos, nadwornych kucharz króla Belgów będą za to gotować razem. We wrześniu na Europejskim Festiwalu Smaku pokażą unię od kuchni.
Unia Lubelska to temat przewodni jedenastej edycji Europejskiego Festiwalu Smaku. Unia Lubelska od kuchni to temat warsztatów i pokazów na scenie ustawionej na placu Po Farze. O zwyczajach kulinarnych będzie opowiadał prof. Jarosław Dumanowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, znawca historycznej kuchni i wydawca najstarszych polskich książek kucharskich. Kto pogotuje na scenie i odtworzy smak królewskich dań? Najlepsi szefowie kuchni z Lublina i regionu.
Belgia, Londyn, Lublin
Na scenie wystąpi Jean Bos, nadworny kucharz Baldwina I Koburga, króla Belgów. – Z przyjemnością ugotuję ulubioną zupę piwną króla Zygmunta Augusta. Zrobię to na dwa sposoby. Tak, jak gotowałem dla Baldwina I oraz tak, jak lubił król Zygmunt August – mówi Jean Bos, który sam dobrał sobie drugiego szefa kuchni do pary. – Bardzo cenię sobie Sylwię Stachyrę, gotowaliśmy już razem na festiwalu „Kucharze dzieciom” i jeśli mogę ją sobie wybrać, to będzie dobrze.
Sylwia Stachyra jest prawnikiem po Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gotowała u Gordona Ramseya w Londynie, na jachtach i w rezydencji, prowadziła swoją restaurację. W porywającym stylu wygrała 7. edycję programu „Top Chefa”. – Mieliście odwagę gotowania świadomie, czyli dobierania właściwych technik we właściwym czasie. Nie było za dużo piankowania, żelowania, sous-vide’owania, ale też co ważne: sięgnęliście po klasykę. Rolą młodości jest właśnie to, żeby tę klasykę w swój sposób autorski przygotować, odkurzyć, odświeżyć. Zwycięzcą 7. edycji programu „TOP CHEF” jednogłośnie, zdecydowanie, niepodważalnie i z całą pewnością zostaje Sylwia! – ogłosił Wojciech Modest Amaro, przewodniczący jury.
– Przyjmuję zaproszenie do Lublina, przyjadę w drugi weekend września na Europejski Festiwal Smaku – potwierdza Sylwia Stachyra.
Jagiellonowie od kuchni
O gustach królowej Jadwigi i króla Władysława Jagiełły pisaliśmy przed tygodniem. - Pewne informacje o pokarmach na stole królewskim mamy dzięki zachowanym rachunkom dworu. Jako przykład możemy przytoczyć spisy produktów używanych do przyrządzania posiłków na dworze Jadwigi i Jagiełły. Jadano tam raki, mięsa pieczone, smażone i gotowane - wołowinę, wieprzowinę, baraninę, drób - kury i gęsi, cietrzewie i przepiórki, czasem nadziewane, np. gruszkami, chleb przede wszystkim razowy, ale i taki z otrębami oraz pieczywo białe - bułki, rogale, obwarzanki. Podawano też flaki, rodzaj bigosu (kapustę słodką lub kiszoną z wieprzowiną), galarety z mięs i ryb, spożywanych też jako wędzone, smażone, gotowane, suszone. Dużych ilości dziczyzny dostarczały polowania - tłumaczy dr Grażyna Jakimińska, badacz średniowiecznej historii Lublina.
Jaka była kuchnia Jagiellonów?
Z monografii Urszuli Borkowskiej „Dynastia Jagiellonów w Polsce” (PWN 2011) wiemy, że na dworze królewskim funkcjonowało kilka kuchni: kuchnia Zygmunta I, osobno kuchnia Zygmunta Augusta i Elżbiety Habsburżanki, osobno kuchnia królowej Bony.
– Pewnego pięknego dnia Elżbieta Habsburżanka poprosiła zarządcę spiżarni swojej teściowej o odrobinę parmezanu. Urzędnik z ochotą uszczknął nieco z zapasów królowej i spełnił prośbę. Biedak nie wiedział w co się pakuje: Bona wpadła w szewską pasję! Zrobiła kucharzowi karczemną awanturę i kategorycznie zakazała naruszania zapasów przechowywanych w spiżarni bez jej osobistej zgody – pisze Aleksandra Zaprutko-Janicka w publikacji „Jagiellonowie od kuchni... dosłownie!”.
Jagiellońska kuchnia była więc wielokulturowa, osobna i smaczna.
Zupa piwna Zygmunta Augusta po lubelsku
Jan Kochanowski, poeta, który studiował w Padwie, spławiał swoje zboże do Gdańska w porcie rzecznym w Kazimierzu Dolnym. A jak spławił, to może zjadł faramuszkę i lina w śmietanie w miejscowym szynku.
Pożywne polewki z piwa, jedzone na śniadanie robiły furorę. Z takich śniadaniowych przysmaków narodziła się najstarsza zupa na Lubelszczyźnie, zwana gramatką albo faramuszką. Sławił ją w lublinie Szymon Szymonowic i Mikołaj Rej.
Uwielbiał faramuszkę król Zygmunt August. Jadał ją na śniadanie, często na obiad. Ale nie dodawał do polewki podsuszonego sera. – Znamy zapiski z uczt, które odbywały się w Knyszynie. Na ich podstawie na Europejskim Festiwalu Smaku odtworzymy polewkę piwną króla Zygmunta Augusta – mówi Jean Bos.
Zrób sobie faramuszkę w domu
Składniki: 1 litr jasnego, lekkiego piwa, 12 dag miękiszu z jasnego chleba żytniego, łyżka świeżego masła, pół łyżeczki mielonego kminku, 8 dag cukru, szczypta soli.
Wykonanie: do emaliowanego garnka wlać piwo, zagotować z chlebem, dodając masło i przyprawy. Po zagotowaniu zupę przetrzeć przez sito, wlać do glinianego dzbanka, dodać pół litra wrzątku i podawać w glinianych naczyniach. Można dodać białego sera pokrojonego w kostkę.
Jabłko po królewsku
Sylwia Stachyra wygrała „Top Chefa” między innymi kiszonym jabłkiem. – Tak jest, zakisiłam dwie odmiany jabłek, dodając liście porzeczek, sól, ale także cynamon, anyż czy goździki. Kisiłam według rodzinnej receptury. Tata kisi, mama kisi, więc ja też – mówi Sylwia.
– Jeszcze 300 lat temu jabłka były powszechne i różnorodne, wyczarowywano z nich więcej potraw i produktów niż dzisiaj – mówi prof. Jarosław Dumanowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Według niego Jean Bos powinien ugotować na festiwalu także zupę z jabłek. Jabłka gotuje się z białym chlebem, cytryną, cynamonem i winem. Zupę rozciera się i podaje z dodatkiem sucharków. – Ugotuję, ugotuję, tym bardziej, że w regionie lubelskim zupę jabłkową podaje się z ziemniakami kraszonymi skwarkami – mówi Jean Bos.
Pączki z jabłek i brzoskwiń (przepis z 1783 r.)
Na festiwalowy deser będą ma przykład pączki z jabłek i brzoskwiń: „Jabłka renety pokraj na cztery części, obierz skórę i ziarka wyrzuć, umarynuj dwie lub trzy godziny z wódką, cukrem, skórką z cytryny zielonej, wodą pomarańczową; gdy smaku nabiorą, osącz, włóż w ścierkę białą z mąką, utarzaj dobrze w mące, potym usmaż pięknie, uglasseruj cukrem, daj na stół smażone, czyli jabłka lub też brzoskwinie” – podaje Dumanowski.
– Swoją drogą ciekawe, jak smakowały tamte potrawy, przyrządzane z mięs zwierząt innych niż dzisiaj ras, inaczej karmionych, dania gotowane na innej wodzie i na wolnym często ogniu, na drewnie, inaczej doprawiane, z jarzynami z zupełnie innych upraw – zastanawia się dr Jadwiga Jakimińska.