Mieszkańcowi żal drzew. Okazuje się, że spółdzielnia chciała wyciąć jeszcze więcej

Oba drzewa rosły między blokami przy Wallenroda 5 a Wallenroda 7 – pisze nasz Czytelnik. – Nie widzę, by na miejscu ściętych drzew posadzono nowe. Jeżeli tak dalej będziemy postępować, nie pozostanie nam nic z zieleni.

Urząd Miasta tłumaczy, że wycinka była legalna, a pozwolenie na usunięcie dwóch wierzb i świerka wydał już 10 marca na wniosek Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

– Świerk był zamierający i nie rokował szans na zachowanie żywotności, o czym świadczył znaczny posusz obejmujący około 80 proc. masy korony – informuje Monika Głazik z biura prasowego Ratusza.

– Odnośnie wierzb zlecono ekspertyzę dendrologiczną, którą wykonał specjalista w dziedzinie ogrodnictwa: inspektor nadzoru prac w terenach zieleni oraz zieleni zabytkowej – dodaje Głazik. – Ekspertyza wykazała, że oba drzewa zamierają, nie wykazują przyrostu wtórnego, posiadają ubytki oraz są w wielu miejscach zagrzybione. W związku z tym, że wierzby znajdowały się w słabej kondycji zdrowotnej i mogły stanowić zagrożenie dla osób i mienia, zakwalifikowano je do usunięcia.

Urzędnicy zobowiązali Lubelską Spółdzielnię Mieszkaniową do tego, by w zamian za usunięte drzewa posadziła dwa buki. Spełnienie tego obowiązku przez LSM zostało oficjalnie potwierdzone przez Urząd Miasta 10 listopada.

Okazuje się, że spółdzielnia chciała wyciąć na tym osiedlu jeszcze dwa inne drzewa: wierzbę i kasztanowiec rosnące na posesji przy ul. Wallenroda 9-11 oraz ul. Grażyny 2. Urząd nie zezwolił na ich usunięcie.

– W tym przypadku również zlecono ekspertyzę, która wykazała, że oba drzewa znajdują się w dobrej kondycji zdrowotnej i nie zagrażają bezpieczeństwu osób i mienia – stwierdza Głazik. – Dla utrzymania ich stanu wskazano wykonanie zabiegów pielęgnacyjno-chirurgicznych: cięć sanitarnych polegających na usunięciu posuszu oraz martwych gałęzi, cięć korygujących w celu zmniejszenie wielkości korony, poprawy statyki drzewa oraz zapobiegających rozłamaniom konarów.