Drugiego dnia wizyty w naszym regionie przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk spotkał się m.in. z lubelskimi studentami. Padły pytania o wspomnienia z kampanii prezydenckiej w 2005 roku, przemoc w sferze publicznej i legalizację marihuany.
Dwudniowy pobyt szefa PO na Lubelszczyźnie był jego pierwszą wizytą w naszym regionie od 2010 roku, gdy pełnił jeszcze funkcję premiera. W środę były przewodniczący Rady Europejskiej odwiedził Międzyrzec Podlaski i Łęczną, a po południu spotkał się z mieszkańcami Lublina w Lubelskim Centrum Konferencyjnym. Na czwartek zaplanowano m.in. spotkanie na Wydziale Ekonomicznym UMCS.
Swój blisko półgodzinny wykład Tusk poświęcił głównie wojnie w Ukrainie. Podkreślał, że nie jest to tylko bohaterska walka Ukrainy o suwerenność, ale „konfrontacja dwóch światów wartości”.
– O takie wartości jak wolność trzeba też się bić, kiedy jest taka potrzeba. Jak nie masz gotowości, żeby się bić o swoją wolność, to prędzej czy później ktoś ci ją nieuchronnie zabierze. Dlatego z gorącym przekonaniem namawiam was, zwłaszcza młodych, żebyście unikali przemocy jak tylko się da i wierzyli, że pokój może być trwałym zjawiskiem, ale jak ktoś przyjdzie i będzie chciał wam zabrać wolność, żebyście zawsze byli gotowi się bronić – mówił Donald Tusk do studentów.
Był też czas na pytania. Jeden z uczestników spotkania nawiązując do słów polityka o wolności przypomniał jego wypowiedź sprzed lat, w której przekonywał, że jest przeciwnikiem legalizacji marihuany.
– Wiem, że mój pogląd nie spodoba się wielu osobom, nie jestem zwolennikiem legalizacji narkotyków – mówi dziś szef PO, ale zaznacza: – Nie jestem też zwolennikiem tego, żeby jak ktoś ma ze sobą skręta czy dwa gramy, powinien pójść do więzienia. To byłoby absurdalne. Karanie kogoś, kto ewidentnie nie jest dilerem i nie handluje twardymi narkotykami, wydaje mi się złą praktyką.
Inny ze studentów pytał o wspomnienia z kampanii prezydenckiej w 2005 roku. Były premier nazwał ją „przykrym doświadczeniem”.
– To był moment, w którym zaczęła się cała ta epopeja „Tusk - Niemiec”. Jeśli dzisiaj mam o coś do siebie szczególny żal, to o to, że nie umiałem w precyzyjny sposób opisać „dziadka z Wehrmachtu”, tak naprawdę bohatera tamtych czasów – mówił. Przyznał też, że tamta kampania była dla niego nauką. – Przegrałem, bo byłem za mało pewny swoich racji.
Na pytanie o przemoc obecną w sferze publicznej Donald Tusk nawiązał do działalności publicznej telewizji, której zarzucił „permanentne przestępstwo”.
– Jeśli o polityku X telewizja publiczna powtarza od rana do wieczora, że jest zdrajcą albo zabójcą, to nie trzeba czekać na jakiegoś wariata. Normalny człowiek też powinien chcieć wyeliminować kogoś takiego, jeśli taki ktoś rzeczywiście jest zdrajcą i zabójcą i chodzi sobie po ulicy – mówił polityk.