Rozmowa z Michałem Oleksiejczukiem, zawodnikiem MMA Górnika Łęczna
- W Plebiscycie na Sportowca Roku 2017 Dziennika Wschodniego zajął pan piąte miejsce. To dobry wynik?
– Oczywiście, zwłaszcza, że jestem pierwszym przedstawicielem MMA w historii tego plebiscytu. Widać, że nasz sport w województwie lubelskim rośnie w siłę. Na pewno moje wyniki, jak i mojego brata Czarka trochę przyczyniły się do tego. Największą cegiełkę dołożył jednak Jacek Sarna, który organizuje gale Thunderstrike Fight League. Wypromował nas i pozwolił wejść do wielkiego świata MMA.
- To był dla pana szalony rok. Zaczynał pan go od walk w mniejszych miejscowościach, a skończył na gali UFC w Las Vegas...
– Zawsze wychodziłem z założenia, że jeśli chce się coś osiągnąć, to jest to możliwe. W Górniku mam świetne warunki do treningów, ale wiadomo, że nie da się tego porównywać z tym co jest w USA. Tam MMA jest dużo bardziej istotnym sportem. Bardzo cieszę się, że mogłem pokazać się w UFC. Zawsze chciałem się tam dostać, ale nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko. To dobry przykład dla młodzieży. Zawsze należy dążyć do realizacji swoich celów.
- Przygoda z UFC zaczęła się jednak od mocnego kopniaka, bo pana walka z Ionem Cutelabą w Nowym Jorku została odwołana...
– Tak, ale wiedziałem, że co się odwlecze, to nie uciecze. W sumie nawet to dobrze wyszło, bo do gali w Las Vegas, gdzie zmierzyłem się z Khalilem Rountree, byłem znacznie lepiej przygotowany. Miałem więcej czasu na właściwy trening i mogłem pokazać pełnię swoich umiejętności. Myślę, że też nauczyłem się więcej, niż mógłbym to zrobić w pojedynku z Cutelabą.
- Jak odniesie się pan do informacji USADA mówiącej o tym, że mógł pan naruszyć politykę antydopingową?
– Nie chcę tego szerzej komentować. Jestem przekonany, że nie zrobiłem nic złego czy niedozwolonego. Na 90 procent ta sprawa powinna zakończyć się dla mnie dobrze. Mogę powiedzieć, że chodzi tu najprawdopodobniej o zanieczyszczoną odżywkę.
- Jakie są pana plany na 2018 r.?
– Na razie chcę odpocząć, bo w oktagonie w Las Vegas zostawiłem mnóstwo zdrowia. Kolejną walkę stoczę w kwietniu lub maju, ale nie wiem jeszcze, kto będzie moim rywalem.
- Wcześniej jednak zobaczymy pana w Lublinie w roli kibica, bo 23 marca w hali Globus jest organizowana gala TFL 13...
– Tak, będę wspierał z narożnika mojego brata, Czarka. To będzie jego zawodowy debiut. Bardzo chciałbym, żeby Czarek wygrał, a Jacek Sarna, organizator gali, zapełnił cały Globus. To byłaby wielka sprawa dla MMA w województwie lubelskim.