Kilka dni temu prezes AZS UMCS Dariusz Wierzbicki mówił, że zwycięstw należy oczekiwać dopiero od trzeciej kolejki. Akademiczki jednak miały inny plan i już w drugiej serii spotkań pierwszej ligi koszykarek zdeklasowały faworyzowaną Wisłę II McArthur Kraków. – W taki sposób mogę być zaskakiwany, co tydzień – śmiał się Dariusz Wierzbicki.
Doświadczona lublinianka niejednokrotnie w swojej karierze walczyła z o wiele bardziej renomowanymi rywalkami, niż rezerwy Wisły, dlatego świetnie zniosła presję związaną z pierwszym w tym sezonie występem w Lublinie.
– Wyciągnęliśmy wnioski z przegranego meczu w Pabianicach i w sobotę nasza gra wyglądała juz znacznie lepiej. Treningów jest mnóstwo, więc mamy dużo okazji do poprawienia naszych błędów – dodała Małgorzata Jurkowska.
W drugiej kwarcie na parkiecie pojawiła się Daria Cybulak, która powróciła na boisko po bardzo długiej przerwie spowodowanej kontuzją. Jej wejście natchnęło lublinianki do jeszcze lepszej gry i sprawiło, że na przerwę schodziły z dziewięciopunktowym prowadzeniem.
Na druga połowę akademiczki wyszły nieco zdekoncentrowane, więc w 25 min krakowianki zmniejszyły straty do pięciu oczek. Chwilę później, jednak kolejny raz dała o sobie znać Jurkowska, która kilkoma celnymi rzutami odebrała wiślaczkom ochotę do gry.
- Gdyby moje podopieczne nie robiły błędów, to AZS UMCS byłby mistrzem Polski. Widać było, że mamy jeszcze problemy ze skutecznością, zwłaszcza z rzutów osobistych – powiedział Cezary Nowak, szkoleniowiec akademiczek.
Warto podkreślić również, że halę MOSiR w sobotę odwiedziło dość liczne grono fanów żeńskiego basketu. – Frekwencja cieszy, ale liczę, że kolejne zwycięstwa sprawią, że na trybunach będzie coraz mniej pustych krzesełek – dodał Wierzbicki.
AZS UMCS Lublin – Wisła II McArthur Kraków 63:44 (18:12, 14:11, 15:11 16:10)
Wisła II: Homoncik 8, Kotnis 7, Giza 7, Ćwięk 5 (1 x 30, Pasek 2 – Kowalska 11 (2 x 3), Migała 4, Borowska 0, Ozga 0.
Sędziowali: Kuniec i Szybisty. Widzów: 400.