Jak najszybciej zapomnieć o sobotniej porażce z ŁKS Łódź i skoncentrować się na najbliższym rywalu – z takim nastawieniem do spotkania z Dąbrową Górniczą przystępują koszykarze Olimpu-Startu. Jednak miejscowy MKS to wicelider tabeli.
– Ciężko powiedzieć o naszym występie przeciwko ŁKS Łódź cokolwiek dobrego. Zawiedliśmy i nie jest nam z tym lekko. Ale doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu dłużej się nad tym rozmyślać. Trzeba po prostu wziąć się w garść i wygrać do końca sezonu minimum dwa, trzy mecze.
Cały czas walczymy o miejsce w fazie play-off i nie zamierzamy żadnemu przeciwnikowi ułatwiać zadania. To samo dotyczy Dąbrowy Górniczej. Zdajemy sobie sprawę, że o komplet punktów będzie ciężko, jednak tanio skóry nie sprzedamy – zapowiada Paweł Kowalski.
W walce o "ósemkę” ekipa z Lublina będzie mogła też liczyć na swojego pierwszego rozgrywającego – Michał Sikora wreszcie wraca do gry po kontuzji. 30-letni zawodnik od grudnia leczył uraz i opuścił w tym czasie aż 11 spotkań swojej drużyny.
– W poniedziałek brałem udział w wewnętrznej gierce i nic mi już nie dolega. Oczywiście nie czuję się jeszcze przygotowany na 100 procent, ale chciałbym pomóc chłopakom i jestem do dyspozycji trenera – mówi rozgrywający.
Sikora, chociaż nie jest jeszcze w optymalnej formie, to bardzo przyda się kolegom. Coraz mocniej na podopiecznych Dominika Derwisza naciska przecież Znicz Basket Pruszków, co powoduje, że ósma lokata jest mocno zagrożona. Drużyna Romana Skrzecza do końca sezonu zagra jeszcze tylko jeden trudny mecz, na wyjeździe ze Spójnią Stargard Szczeciński. W pozostałych spotkaniach zmierzy się z zespołami z dolnych rejonów tabeli: Sudetami, Żubrami i Asseco Prokomem II.
Przypomnijmy, że w pierwszym meczu Olimpu-Startu z Dąbrową Górniczą lepsza była ekipa rywali, która wygrała 69:59. Jednak trener Dominik Derwisz nie mógł wówczas skorzystać z kilku zawodników. Oprócz Sikory zabrakło także Tomasza Celeja i Artura Bidyńskiego.