(fot. Krzysztof Mazur)
Dwa tygodnie przerwy przed finiszem rundy zasadniczej miały ostatnio zawodniczki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Teraz czeka je maraton – w sobotę (godz. 16.30) zmierzą się z Widzewem Łódź
Trzeba przyznać, że lublinianki nie mogą narzekać na dłuższe przerwy od gry w tym sezonie. Dwutygodniowa laba wypadała w tym sezonie za każdym razem w najbardziej dogodnym dla nich momencie. Tym razem zawodniczki po prostu pauzowały i mogły podleczyć drobne urazy. Odpoczynku potrzebowała przede wszystkim Brianna Kiesel, która leczyła kontuzję kostki.
– Jedziemy w pełnym składzie. Będziemy mieli wyjazd łączony, bo z Łodzi pojedziemy prosto do Gdyni i wrócimy w przyszłym tygodniu – mówi Wojciech Szawarski, trener akademiczek z Lublina.
Lublinianki są w dobrych humorach, bo w ostatnich spotkaniach nie miały większych problemów z pokonaniem rywalek. Po serii dwóch porażek z wyżej notowanymi zespołami przyszły dwa zwycięstwa w starciach z Enea AZS Poznań i Sunreef Yachts Politechnika Gdańska.
– Atmosfera w zespole jest dobra. Miałyśmy wolny weekend. Jesteśmy nastawione na trzy zwycięstwa w najbliższych meczach, nawet w tym z Arką Gdynia – deklaruje Julia Adamowicz, kapitan „Pszczółek”.
Akademiczki intensywnie przepracowały ostatnie dwa tygodnie. W ich przygotowaniach pojawiają się już powoli elementy przygotowujące je do gry w play-offach. Podopieczne Wojciecha Szawarskiego maja zabezpieczone miejsce w najważniejszej części sezonu, bez względu na wyniki ostatnich trzech spotkań w rundzie zasadniczej.
Nie wiadomo tylko jeszcze, czy w pierwszej rundzie akademiczki zmierzą się z najlepszą ekipą Energa Basket Ligi Kobiet, czy uda im się tego uniknąć. W tym względzie lublinianki muszą liczyć na potknięcia InvestInTheWest Enea Gorzowa Wielkopolskiego. Drużyna z województwa lubuskiego zagra ostatnie mecze z ekipami z Torunia, Poznania i Gdańska. Nawet jeśli przydarzy im się jedna wpadka, to i tak obronią siódmą lokatę.
Sobotni rywal „Pszczółek” gra już tylko o jak najlepszy wynik na koniec sezonu. Łodzianki mogą się pochwalić niezbyt imponującym bilansem 6 zwycięstw i 15 porażek. Ich combo guard z USA w osobie Dominique Wilson dopiero od stycznia tego roku może liczyć na wsparcie swojej rodaczki – środkowej Ijeomy Ajemby. W składzie Widzewa jest jeszcze doświadczona skrzydłowa Aleksandra Pawlak.
– Widzew to na pewno zespół, którego nie możemy zlekceważyć. Oglądałam ich mecz ze Ślęzą Wrocław i do końca walczyły o wygraną. Musimy podejść do tego spotkania skupione i zagrać dobrze w defensywie – kończy Adamowicz.