ROZMOWA Z Davidem Dedkiem, trenerem TBV Startu Lublin
- Jak pan oceni postawę zespołu podczas Memoriału Zdzisława Niedzieli?
– Przede wszystkim cieszę się, że rozegraliśmy dwa spotkania z naprawdę wymagającymi rywalami. Mogliśmy sprawdzić się w warunkach bojowych i, co ważne, potrafiliśmy rozstrzygnąć oba mecze na swoją korzyść. To był jednak nasz najgorszy turniej w obecnym okresie przygotowawczym. Jestem jednak spokojny, bo rok temu mieliśmy podobną sytuację. Przypuszczam, że wpływ na to ma fakt, że moim podopiecznym brakowało luzu podczas pierwszego występu przed własną publicznością.
- Czy okres przygotowawczy przebiegł zgodnie z pana założeniami?
– Tak, zrobiliśmy wszystko to, co sobie założyliśmy. To było widać podczas wielu turniejów. Wyjątkiem była impreza w Lublinie, w czasie, której byliśmy zbyt mocno spięci.
- Waszym atutem na początku sezonu powinno być zgranie. Trzon drużyny zmienił się tylko w niewielkim stopniu.
– Ci, co zostali doskonale znają nasz system i wiedzą co chcemy grać w ataku, czy w obronie. Ja też wiem, czego można się po nich spodziewać.
- A co z nowymi zawodnikami? Podczas Memoriału Zdzisława Niedzieli Devonte Upson grał bardzo ambitnie, ale w jego postawie widać było jeszcze sporo niedociągnięć.
– Rzeczywiście, podczas Memoriału Devonte spisał się przeciętnie. Wcześniej wyglądało to dużo lepiej. Myślę, że wpływ na jego postawę miał fakt, że to były jego pierwsze mecze przed swoją publicznością i po prostu za bardzo chciał się pokazać z dobrej strony.
- Podczas lubelskiej imprezy rozmawiał pan z nim wyjątkowo często. Jakie przekazywał mu pan uwagi?
– Upson jest młodym koszykarzem zdarza mu się robić proste błędy. To typowe dla takich zawodników. Dlatego trzeba mu zwracać uwagę i przypominać o właściwych zachowaniach na boisku, tak aby utrwalał je w swojej pamięci.
- Podczas Memoriału ani razu nie spróbował pan rozwiązania z jednoczesną obecnością na boisku Upsona i Romana Szymańskiego. Bierze pan w ogóle taką możliwość pod uwagę?
– Myślę, że nie jest to dla nas optymalne rozwiązanie. Na pozycji numer cztery mamy przecież Urosa Mirkovicia, Kacpra Borowskiego czy Pawła Kowalskiego. Kiedy chcemy grać trochę niższym składem, to mogą tam zagrać także Wojciech Czerlonko czy Marcin Dutkiewicz. Upson jest centrem i tak pozostanie. On najlepiej czuje się w polu trzech sekund, jest skoczny i ma dobre wyczucie przy blokowaniu rzutów rywali.
- Dlaczego tak mało grał Earvin Lee Morris?
– Zarówno w czwartek, jak i w piątek grał słabo. Każdy chce wygrywać mecze, a Morris w tych spotkaniach nam zbytnio nie pomagał.
- Myśli pan już o meczu z Legią Warszawa?
– Tak, widziałem ją już w Starogardzie Gdańskim. To nie jest ten sam zespół, co w poprzednim sezonie. Teraz są o wiele mocniejszą drużyną. Dodatkowo, mają znakomitego szkoleniowca. Potrafią długimi fragmentami prezentować się naprawdę dobrze, choć zdarzają im się też momenty gorszej gry. W konfrontacji z Legią musimy skupić się na nacisku na piłkę i utrudnić im pierwsze podanie.
- Na co stać TBV Start w tym sezonie?
– Dla mnie najważniejszy jest każdy kolejny mecz i teraz skupiam się tylko na Legii. Wiadomo jednak, że chcemy się rozwijać i jako klub chcielibyśmy zrobić kolejny krok do przodu.