W środę rywalem lublinian będzie bułgarski Rilski Spotis
Z przekonaniem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że to będzie ostatnia europejska środa w hali Globus. Wynika to z faktu, że do kolejnej fazy awansują zwycięzcy grup oraz 6 najlepszych ekip z drugich miejsc. Start na pierwsze miejsce nie ma już szans. Nawet jeżeli udałoby mu się zająć drugą lokatę, to zrobi to z trzema porażkami na koncie. To natomiast oznaczać będzie, że prawdopodobnie pożegna się z europejskimi zmaganiami.
To jednak chyba jest najmniejszym problemem Startu, bo drużyna jest w trakcie fatalnej serii kolejnych przegranych. W FIBA Europe Cup są to trzy kolejne przegrane, podobna seria trwa w Orlen Basket Lidze. Humorów w Lublinie nie poprawiła przegrana 81:90 z Anwilem Włocławek w ostatniej kolejce.
– Po tych paru porażkach mieliśmy rozmowę z trenerem, w której powiedziano nam, że mamy grać drużynowo i dzielić się piłką. Uważam, że było lepiej i ta drużyna idzie do przodu. Zwycięstwa przyjdą niebawem – prorokuje Michał Krasuski. - Dużo lepiej piłka krążyła po obwodzie. Irytują mnie nasze straty. Drugą rzeczą jest selekcja rzutowa. Jeśli jeden zawodnik nie założy sobie dyscypliny emocjonalnej i zdecyduje się na szybki rzut, to zaraz widzę, że drugi i trzeci robi to samo i cała nasza praca się psuje. Żyję nadzieją, że w zeszłym roku wcale nie było lepiej. Wtedy się dźwignęliśmy. Potrzebujemy czasu na pracę – oceniał mecz z Anwilem Włocławek Wojciech Kamiński, trener PGE Start Lublin.
Na razie nie można spodziewać się zmian personalnych w zespole PGE Start.
- Przeglądamy rynek. Na dzień dzisiejszy nie ma konkretów. Sytuacja jest taka sama jak kilka tygodni temu. Do przerwy reprezentacyjnej raczej będziemy sobie radzić w tym składzie – dodaje szkoleniowiec.
Środowy mecz rozpocznie się o godz. 18.30 w hali Globus. Transmisja z niego będzie obecna na kanale FIBA na portalu YouTube.
