Lubelscy koszykarze po bardzo zaciętym meczu pokonali na wyjeździe najsłabszy zespół w tabeli, choć na cztery minuty przed końcem przegrywali dwoma oczkami. Na szczęście końcówka zakończyła się dla podopiecznych Davida Dedka happy endem
– Na pewno warszawianie prezentują inny styl gry niż wtedy, gdy ostatni raz się z nimi mierzyliśmy, ale moim zdaniem wynik najbliższego meczu zależy od tego jaką dyspozycję pokaże nasz zespół – mówił przed meczem Uros Mirković, skrzydłowy TBV Startu cytowany przez klubowy portal. - Oczywiście, że przeanalizowaliśmy grę rywali na wideo, znamy ich mocne oraz słabe punkty, ale skupiamy się na sobie. Wiemy, że po serii porażek Legia gra trochę lepiej, ale naszym głównym celem jest udowodnić na parkiecie, że mamy większą jakość i zwyciężyć – dodawał doświadczony zawodnik..
Serbski zawodnik trafił niemal w sedno. Legia od samego początku starała się uzyskać przewagę. Warszawianie w pierwszej kwarcie bardzo dobrze spisywali się w ofensywie i dość niespodziewanie objęli prowadzenie 22:18.
Przez kolejne 10 minut na parkiecie trwała zażarta i wyrównana walka. W efekcie, gracze z Lublina zwyciężyli 13:12, ale na przerwę zeszli przegrywając 31:34. W trzeciej kwarcie kibice również nie mogli narzekać na brak emocji. Obie ekipy grały punkt za punkt i ta odsłona zakończyła się wynikiem 21:21 co pozwoliło gospodarzom utrzymać nieznaczną przewagę.
Ostatnia kwarta należała już jednak do gości. Co prawda na cztery minuty przed końcem spotkania Legia prowadziła 67:65, ale TBV Start w końcówce zaimponował niebywałą skutecznością. Chavaughn Lewis i spółka odrobili straty z nawiązką i ostatecznie zwyciężyli 83:71 notując tym samym 11 wygraną w tym sezonie.
Legia Warszawa – TBV Start Lublin 71:82 (22:18, 12:13, 21:21, 16:31)
Legia: Beane 20, Collins 19, Andrzejewski 9, Selakovs 6, Robak 6, Mickelson 6, Wall 5, Kukiełka, Wilczek.
TBV Start: Levis 27, Washington 15, Reynolds 14, Dutkiewicz 9, Gospodarek 5, Ciechociński 4, Szymański 4, Zalewski 4, Mirković 1, Czerlonko.