Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• W pierwszym wiosennym meczu, 8 marca, Wisła będzie gościła pana kolegów z Motoru. Jak przebiegają przygotowania do rundy rewanżowej, w jakiej jesteście dyspozycji?
- Solidnie pracujemy, a na efekty trzeba poczekać. Wydaje mi się, że jesteśmy dobrze przygotowani, ale naszą formę najrzetelniej sprawdzi przeciwnik, z którym zmierzymy się o ligowe punkty.
• Był pan podstawowym zawodnikiem Motoru, mając pewne miejsce w składzie przed każdym meczem. W Wiśle musi pan rywalizować o odstawową "jedenastkę”?
- Konkurencja jest spora, a ostateczną decyzję podejmie trener. W tej chwili wolę nie oceniać swoich szans na grę. Ja mogę tylko solidnie ćwiczyć i robić wszystko, aby wypaść przed szkoleniowcem jak najlepiej.
• Pozostanie pan prawym obrońcą?
- Teraz gram na lewej obronie.
• Kto jest kontrkandydatem na tę pozycję?
- Najczęściej zmieniam się z Pawłem Bojaruńcem.
• Wisła dokonała kilku wzmocnień. Chcecie jeszcze powalczyć o awans?
- Dopóki będzie szansa, to na pewno zechcemy z niej skorzystać. Dlatego liczyć się będzie początek wiosennych zmagań. Musimy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo, bo tylko taka postawa przedłuży nadzieje. Przeciwnicy nie będą na nas czekali. A stawka drużyn rywalizujących o czołowe lokaty prezentuje dosyć wyrównany poziom. Zapowiada się bardzo ciekawy wyścig do ekstraklasy.
• Jak dziś patrzy pan na lubelski klub?
- Jeżeli porównamy Motor z Wisłą to oczywiście największą różnicą jest organizacja. W Płocku mamy wszystko, czego potrzebujemy do wyczynowego grania. Nie ma żadnych przeszkód. Jedynym zmartwieniem jest utrzymanie formy. Nikt nie musi irytować się tak prozaicznymi problemami, jak brak piłek, a w Lublinie zdarzały się takie sytuacje. Ale mam nadzieję, że to się zmieni, ponieważ zawodnicy Motoru zasługują na lepsze warunki, a kibice na silną drużynę. Może na planowanej spółce wszyscy skorzystają.
•Przynajmniej graliście na przekór trudnościom. Każdy korzystny wynik był miłą niespodzianką, niepowodzenia można było zrozumieć. W Wiśle ciśnienie będzie większe...
- Z pewnością. Takie są zasady - lepsza organizacja i warunki do pracy, większe wymagania. Muszę być przygotowany na różne oceny.
• Przytrafią się panu chwile wahania, kiedy przyjdzie stoczyć twardą walkę z byłymi kolegami?
- Unikam brutalnej gry, ale nie mogę sobie też pozwolić na słabość. W Płocku nie mogę życzyć Motorowi wygranej, ponieważ moim pracodawca jest Wisła. Jednak w każdym innym meczu będę trzymał kciuki za przyjaciół z Lublina.
• Utrzymujecie kontakt?
- Często rozmawiamy przez telefon, a podczas zgrupowania nad morzem przebywaliśmy w sąsiednich miejscowościach. Wtedy była okazja do spotkania. I było sympatycznie, nie poruszaliśmy trudnych tematów.
• W Płocku mieszka pan sam?
- Na razie tak. Żona jest w Warszawie. Na szczęście, nie dzieli nas zbyt duża odległość. Sto kilometrów można pokonać w półtorej godziny, czasami szybciej.
• Nie pozostaje nic innego, jak życzyć panu powodzenia. Oczywiście poza jednym meczem z... Motorem.
- Nie dziękuję, aby nie zapeszyć.