Wydarzeniem 16. kolejki w grupie lubelsko-podkarpackiej była wygrana Lewartu Lubartów na Arenie. Motor przegrał pierwsze spotkanie w tym sezonie przed własną publicznością. W sumie beniaminek zakończył świetną passę żółto-biało-niebieskich u siebie, która licząc inne rozgrywki trwała aż 24 mecze
Motor miał swoje okazje w pierwszej połowie, ale goście także nie pozostawali dłużni faworytowi. Tuż przed przerwą najbliższy zdobycia gola był Michał Zuber, który przegrał jednak pojedynek z bramkarzem rywali. Po zmianie stron były zawodnik Górnika Łęczna lepiej ustawił celownik i efektowną główką zdobył zwycięskiego gola.
Tym samym 23-latek przypomniał się kibicom. W końcu ma za sobą ponad 50 występów na zapleczu ekstraklasy. Ostatnio miał sporo kłopotów ze zdrowiem. Powoli dochodzi jednak do formy w Lubartowie. Zaliczył już 10 występ w obecnych rozgrywkach i otworzył swoje konto bramkowe.
W kolejnych fragmentach spotkania podopieczni trenera Dominika Nowaka mogli przynajmniej zremisować. Zaliczyli strzały w słupek i poprzeczkę. Przyjezdni bronili się jednak mądrze i szczęśliwie. – Cieszę się, że udało mi się zarazić chłopaków w szatni takim przekonaniem, że nie przyjechaliśmy tutaj po remis, tylko, że możemy wygrać. Słowa uznania dla moich piłkarzy, bo dali z siebie wszystko. Mieliśmy szczęście w końcówce, bo piłka osunęła się po poprzeczce. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że to akurat my jako pierwsi wygraliśmy na Arenie Lublin – ocenia trener Grzegorz Białek.
Motor musiał sobie radzić bez kilku ważnych graczy. Artur Gieraga mimo urazu kostki próbował zagrać, ale na rozgrzewce podjęto decyzję, że lepiej nie ryzykować poważniejszej kontuzji. Z powodów osobistych zabrakło także Filipa Drozda. Nie pomógł przywrócony do drużyny Rafał Król, który pojawił się na boisku w 70 minucie zawodów.
– Gratulacje dla rywali. My na pewno wyciągniemy wnioski z tego spotkania. To dla nas bolesna porażka, ale liga wcale się jeszcze nie skończyła. Może to wywoła większą złość wśród zawodników i pomoże nam w kolejnych meczach? Zabrakło nam trochę szczęścia, ale i piłkarskiej jakości. Nie chcemy się tłumaczyć problemami kadrowymi, jednak to rzutuje na sytuację na boisku. W momentach, kiedy nie idzie zmiany mogą coś wnieść do gry. Tutaj trochę nam tego zabrakło – wyjaśniał trener Dominik Nowak.
Obie drużyny w kolejny weekend znowu będą miały silnych rywali. Lewart postara się pójść za ciosem w niedzielę, kiedy podejmuje Karpaty Krosno. Lublinianie wybierają się do Rzeszowa, gdzie w meczu na szczycie zmierzą się z drugą w tabeli Resovią.