Relację z piątkowego spotkania nie wypada zacząć inaczej, jak od słów pochwały dla całego działu marketingu PGE MKS El-Volt Lublin.
Ściągnąć do hali Globus ponad 2 tysiące kibiców na rywalizację z beniaminkiem Orlen Superligi, to prawdziwe mistrzostwo świata. To efekt kapitalnej pracy wielu osób związanych z promocją w PGE MKS El-Volt Lublin. Mecze wicemistrzyń Polski są po prostu atrakcyjnym wydarzeniem społecznym, bo są świetnie opakowane. Konkursy dla kibiców, występy artystyczne czy szeroko rozwinięta współpraca ze szkołami sprawia, że fanów w hali Globus jest coraz więcej.
Szkoda, że w piątkowy wieczór dostali oni mecz określany jako rywalizację dla koneserów. Gospodynie wyróżniły się niezłą obroną, co pozwoliło im w końcówce pierwszej połowy zbudować sześciobramkową przewagę. Wydarzeniem tej części gry był debiut Sanji Radosavjlević. Serbska skrzydłowa premierowe trafienie zaliczyła w 21 min, kiedy wykorzystała kontratak. Drugim istotnym faktem jest powrót do gry po wielomiesięcznej przerwie Aleksandry Tomczyk. Nie było po niej widać tremy, a momentami dowodziła grą jak za czasów sprzed kontuzji.
Lubelski zespół trzeba zganić za drugą połowę. Na jej początku miejscowe szczypiornistki przestały grać. Ofensywa stanęła kompletnie, a zawodniczki Galiczanki potrafiły przedrzeć się przez defensywę na wiele sposobów. I dopiero reprymenda Pawła Tetelewskiego przy stanie 21:19 dla PGE MKS El-Volt obudziła lubelski zespół, który ostatecznie zwyciężył 28:22.
PGE MKS El-Volt Lublin – Galiczanka Lwów 28:22 (15:9)
Volt: Wdowiak, Gawlik, Martins – Szynkaruk 6, Przywara 6, O’Mullony 5, Andruszak 3, Górna 3, Radosavljević 2, Planeta 2, Tomczyk 1, Owczaruk, D. Więckowska. Kary: 8 min.
Galiczanka: Poliak, Hrabchak, Stadnyk – Havrysh 5, Markevych 3, Dmytryshyn 3, Kolodiuk 3, Kozak 3, Tkach 2, Prokopiak 1, Lakatosh 1. Kary: 12 min.
Sędziowali: Mleczko i Paczyński (Bochnia). Widzów: 2080.
