Kibice Motoru czekali na zwycięstwo swoich pupili od 30 sierpnia. Niemal po dwóch miesiącach wreszcie się doczekali. Żółto-biało-niebiescy w piątkowy wieczór rozbili u siebie Widzew Łódź aż 3:0.
Pierwsze 25 minut to nudy na pudy. Na boisku nie działo się praktycznie nic. Ciekawiej było na trybunach. Najpierw kibice gospodarzy odpalili fajerwerki, potem były race, no i chwila przerwy ze względu na zadymienie boiska. Nie brakowało też „ciepłych” słów, którymi przerzucali się sympatycy obu ekip.
W 27 minucie wreszcie coś drgnęło także na murawie. Fabio Ronaldo uciekł swojemu rywalowi na lewym skrzydle, wpadł w pole karne, ale uderzył zbyt lekko, żeby zaskoczyć bramkarza. Dosłownie po chwili celną próbą odpowiedział Mariusz Fornalczyk. Zanim minął drugi kwadrans podania na lewym skrzydle wymienili: Filip Luberecki i Ronaldo. Szkoda tylko, że ostatecznie futbolówka nie dotarła do Karola Czubaka.
Motor wywalczył rzut rożny, a po centrze z narożnika przeszkodzili sobie: Ivo Rodrigues i Czubak. Efekt? Mimo naprawdę dobrej okazji, nie było nawet celnego strzału. Wyraźnie drużyny się jednak rozruszały, bo za chwilę Szymon Czyż miał trochę miejsca przed szesnastką. W końcu zdecydował się na uderzenie prosto w Ivana Brkicia.
W 33 minucie Widzew wypracował sobie bardzo dobrą sytuację. Goście wymienili sporo podań, a na koniec niepilnowany Fornalczyk dostał podanie w pole karne od Frana Alvareza. Od razu zdecydował się na strzał. Ponownie prosto do „koszyczka” bramkarza.
W 41 minucie trochę niespodziewanie, kibice doczekali się gola. Rodrigues dośrodkował z lewej flanki, ale wydawało się, że Peter Therkildsen wybije piłkę głową. Duńczyk jej jednak nie sięgnął, na co liczył zamykający akcję Michał Król. Skrzydłowy z bliska nie miał problemów, żeby otworzyć wynik.
Motor dobrze zakończył pierwszą połowę, a jeszcze lepiej rozpoczął drugą. Wystarczyło dokładnie... 39 sekund, a już było 2:0. Michał Król minął jednego przeciwnika, w polu karnym wygrał „przebitkę” z drugim i strzelił w kierunku bramki, gdzie piętą futbolówkę trącił jeszcze Czubak.
To wystarczyło, żeby gospodarze cieszyli się z drugiego gola. Pięć minut później drużyna z Łodzi leżała już na łopatkach. Świetnym podaniem za linię obrony popisał się Marek Bartos. Czubak stanął oko w oko z bramkarzem rywali i chociaż doganiał go już obrońca, to w odpowiednim momencie zdołał huknąć w krótki róg na 3:0.
Kolejne fragmenty? Widzew starał się coś zdziałać z przodu. Chociaż był przy piłce, a gra często toczyła się na połowie gospodarzy, to niewiele z tego wynikało. W 65 minucie, to zespół trenera Mateusza Stolarskiego miał kilka okazji na gola. W 65 minucie zabrakło lepszego dogrania Króla do Arkadiusza Najemskiego.
Po rzucie rożnym za chwilę w dobrej sytuacji zablokowany został za to Bartosz Wolski. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie, co oznacza, że przed serią trudnych spotkań z: Lechem, Wisłą Płock, Cracovią i Legią w Lublinie mocno poprawili sobie humory. W Poznaniu „Motorowcy” zagrają w następną niedzielę, 2 listopada, o godz. 14.45.
Motor Lublin – Widzew Łódź 3:0 (1:0)
Bramki: Król (41), Czubak (46, 51).
Motor: Brkić – Stolarski (83 Wójcik), Bartos, Najemski, Luberecki, Samper (78 Scalet), Wolski, Rodrigues, Król, Czubak (78 Dadashov), Ronaldo (67 van Hoeven).
Widzew: Kikolski – Krajewski, Żyro, Visus, Therkildsen (57 Gallapeni), Akere (57 Baena), Alvarez (68 Zeqiri), Selahi, Czyż (68 Pawłowski), Fornalczyk (83 Ba), Bergier.
Żółte kartki: Luberecki – Krajewski, Zeqiri.
Sędziował: Mateusz Piszczelok (Katowice).
Widzów: 11306.
