Do rundy rewanżowej Lutnia Piszczac przystąpi z nowym trenerem Henrykiem Grodeckim. Dotychczasowy grający opiekun zespołu Piotr Kurowski zrezygnował z trenerki i będzie już tylko wspierał drużynę na boisku
Trener Kurowski pamięta czasy, kiedy Lutnia wiosną 2017 roku żegnała się z IV ligą. Od tamtego czasu upłynęło już półtora roku. W pierwszym roku spadkowicz zakończył rozgrywki bialskiej klasy okręgowej na trzecim stopniu podium za zwycięzcą Orlętami Łuków i Huraganem Międzyrzec Podlaski. W tym, na półmetku rozgrywek, zajmuje dopiero dziewiątą lokatę. Pod okiem byłego szkoleniowca Lutnia uzbierała 15 punktów. W dorobku zespołu znalazło się pięć zwycięstw i osiem porażek. Ciekawostką jest fakt, że ekipa z Piszczaca nie lubi z nikim dzielić się punktami. Stąd w dorobku nie ma remisów. – Pewnie, że mogliśmy być jeszcze wyżej w klasyfikacji – przyznaje kierownik drużyny i jednocześnie członek zarządu Wojciech Dobrowolski. – Było kilka spotkań w których uciekły nam punkty. Myślę, że spokojnie miejsce bliżej podium było w rundzie jesiennej w naszym zasięgu. Tak niska lokata na półmetku rozgrywek nie jest winą trenera Piotra Kurowskiego. W głównej mierze to efekt urazów zawodników i osłabienia kadry. Kontuzje wykluczyły z gry Damiana Artymiuka, Mateusza Cydejkę, Mariusza Łukasiewicza, Marka Wajszczuka i Dawida Kasprowicza. Ewidentnie brakowało nam także rasowych napastników.
Po rundzie jesiennej trener Piotr Kurowski zrezygnował z prowadzenia drużyny. – Obiecał nam jednak, że nadal chce grać i pomagać drużynie w osiąganiu jak najlepszych wyników – mówi Dobrowolski. Decyzją zarządu klubu nowym opiekunem zespołu z Piszczaca będzie Henryk Grodecki. – Było jeszcze kilku innych kandydatów, ale zdecydowaliśmy się na trenera Grodeckiego. Uznaliśmy, że drużynie potrzebny będzie ktoś z zewnątrz, spoza naszego środowiska. Nowy opiekun jest z Białej Podlaskiej – tłumaczy członek zarządu.
Przed nowym szkoleniowcem poważne wyzwanie. – Po rundzie wiosennej chcemy przesunąć się w górę w klasyfikacji generalnej – zapowiada Dobrowolski. – Patrząc realnie na nasz potencjał i możliwości stać na co najmniej trzecie miejsce. Tym bardziej, że do drużyny powrócą kontuzjowani gracze, np. boczny pomocnik Mariusz Łukasiewcz. Konieczne będzie pozyskanie jednego, a nawet i dwóch dobrych napastników. Na razie żaden z zawodników nie zgłosił chęci opuszczenia zespołu.