ROZMOWA z Robertem Różańskim, trenerem Orląt Łuków, mistrza jesieni bialskiej klasy okręgowej
- Jak ocenić wyniki zespołu w rundzie jesiennej?
– Wywalczyliśmy pierwsze miejsce, więc nie może być inaczej. Oceniając przed sezonem nasz potencjał braliśmy pod uwagę dobre osiągnięcie. W porównaniu do ubiegłych rozgrywek do zespołu przybyli Jakub Wiśniewski i Mateusz Olszewski, powrócił także Sebastian Matuszewski. Z pewnością wzmocniona została nasza bramka i siła ofensywna. Podchodziliśmy do rozgrywek z pokorą i spokojnie liczyliśmy na miejsce w czołówce. Myślę, że zajmowana na półmetku lokata jest jak najbardziej zasłużona i oddaje nasze obecne możliwości.
- Jako jedyni nie przegraliście meczu. To bardzo dobrze świadczy o defensywie Orląt.
– Mecze wygrywa się obroną. Wiem to z doświadczenia jako zawodnik, jak też jako trener. Na pewno takie osiągnięcie to dobry wyczyn i wypada nam się z tego cieszyć.
- W waszym dorobku pojawiły się dwa remisy, oba na waszym terenie. 2:2 z Huraganem Międzyrzec Podlaski to chyba dobry wynik, rywale przecież depczą wam po piętach zajmując drugie miejsce?
– Huragan nie przypadkowo zajmuje taką lokatę. Jestem pewien, że ten zespół na pewno nie złoży broni w pogoni za nami.
- Podział punktów z Tytanem Wisznice (2:2) na zakończenie rundy jesiennej to dobry wynik?
– Dziwię się, że z takim składem drużyna Tytana jest tak nisko w tabeli. Grają tam przecież dobrze wyszkoleni zawodnicy, m.in. z Białej Podlaskiej. Powinna być zdecydowanie wyżej. Zremisowaliśmy na własne życzenie. Byliśmy bardzo nieskuteczni. Myślę, że w spotkaniu z Tytanem los zabrał nam to, co dał w meczu z Huraganem. W tamtym spotkaniu to my mieliśmy szczęście i zremisowaliśmy, z Tytanem to goście uratowali punkt, wyrwali mam zwycięstwo w 87 min. Piłka nożna uczy pokory.
- Nad drugim w tabeli Huraganem Orlęta mają zaledwie trzy punkty przewagi, ale nad trzecim Gromem Kąkolewnica już osiem. Któraś z tych skip będzie w stanie zagrozić wam wiosną w walce o awans?
– Szanuję drużynę Gromu, jak też czwartą w tabeli Lutnię Piszczac. Uważam, że rozgrywka o końcowe zwycięstwo w bialskiej klasie okręgowej toczyć będzie się między nami i Huraganem. Wiosną będziemy świadkami zaciętej walki o pierwsze miejsce w lidze. Nie możemy już uwierzyć, że mamy IV ligę. Droga do awansu jeszcze daleka.
- Zespół potrzebuje wzmocnień przed rundą rewanżową?
– Łuków jest na tyle prężnym ośrodkiem w piłce nożnej, że na poziomie ligi okręgowej powinien bazować na wychowankach. I taki scenariusz bierzemy pod uwagę. Nie ukrywam jednak, że gdyby pojawił się na horyzoncie piłkarz, który zrobiłby różnicę, chętnie widziałbym go w drużynie. W walce o awans przydałby się rasowy napastnik. Pożądany jest także zawodnik uniwersalny, który potrafiłby zagrać w środku pola, jak też sprawdzałby się w defensywie.
- Ile punktów zdobytych wiosną powinno dać awans?
– Myślę, że powtórzyć wynik z rundy jesiennej będzie trudno, czyli uzbierać 35 punktów. Najważniejszym zadaniem jest to, abyśmy nie gubili „oczek” z zespołami z dolnych rejonów tabeli. Ligę wygrywa się także zwycięstwami z niżej notowanymi ekipami, a nie tylko odbieraniem punktów bezpośrednim rywalom zza pleców. Jeżeli uda nam się zdobyć 30-31 punktów w rundzie rewanżowej będziemy bardzo zadowoleni. Dałbym również dobrą radę opiekunowi Tytana Wisznice, naszego ostatniego rywala w pierwszej rundy, żeby nie martwił się zbytnio o lidera. Orlęta Łuków poradzą sobie w walce o awans do IV ligi i później w grze na wyższym poziomie, jeżeli oczywiście zakończymy sezon na pierwszym miejscu. Dobrze byłoby, aby opiekun Tytana zajął się wynikami swojej drużyny i tego, co dzieje się w tabeli za jej plecami.