Unia Krzywda zdobyła cenne trzy punkty, które wiosną mogą mieć znaczenie w walce o utrzymanie. Gospodarze mogli wygrać wyżej, ale rzutu karnego nie wykorzystał chwilę przed końcem Patryk Bober.
Na boisku w Krzywdzie spotkały się walcząca o utrzymanie drużyna Unii i występujący w czołówce zespół z Milanowa. Gospodarze byli solidnie zmotywowani do walki o zwycięstwo. Dla podopiecznych grającego trenera Pawła Szlaskiego liczył się tylko komplet punktów. Unia do końca walczyć będzie o pozostanie w lidze okręgowej. To jest najważniejszy cel.
Gospodarze bardzo szybko, bo już w siódmej minucie, objęli prowadzenie po strzale Sebastiana Bobera. Na 2:0 podwyższył po zmianie stron Wiktor Hryciuk wykorzystując rzut karny. Po końcowym gwizdku zadowolony z gry swoich podopiecznych był trener Paweł Szlaski.
– Bardzo mądrze rozegraliśmy to spotkanie. Te okazje, które sobie wypracowaliśmy, po prostu wykorzystaliśmy. Zrealizowaliśmy przedmeczowe założenia na to spotkanie, które dokładnie omówiliśmy w szatni przed pierwszym gwizdkiem. Było to wzorowe spotkanie pod względem taktycznym – mówi trener Szlaski.
Pierwsza część rudny nie szła dobrze piłkarzom Unii. W trzech pierwszych kolejkach drużyna doznała wysokich porażek: 0:8 z Az-Bud Komarówka Podlaska, 2:9 z Victorią Parczew i 0:8 z Podlasiem II Biała Podlaska. Dość powiedzieć, że już na początku piłkarze z Krzywdy stracili aż 25 bramek. To bolało i mogło podłamać. Przełamanie przyszło w czwartej serii spotkań, kiedy w meczu derbowym Unii, ta z Krzywdy pokonała na własnym terenie tę z Żabiowa (2:0). W kolejnej serii przyszedł kolejny cios, tym razem 0:6 na wyjeździe z beniaminkiem KS Drelów
– W tym sezonie w lidze mamy odmłodzony zespół. Gramy piłkarzami z riczników 2008, 2009 i 2010, przeważa rocznik 2009. Jak na ten skład zrobiliśmy ciekawy wynik. Gdyby nie mecze z Kujawiakiem Stanin i Red Sielczyk, w których dość pechowo straciliśmy punkty, bylibyśmy na półmetku rozgrywek nawet w pierwszej ósemce – przekonuje szkoleniowiec Unii Krzywda.
W niezbyt dobrych nastrojach byli goście z Milanowa.
– Od początku ten mecz nie układał się nam. Grało nam się ciężko. Mieliśmy dwie dogodne okazje ale ich nie wykorzystaliśmy. Swoje szanse zmarnowali Sebastian Ostapiuk i Wołodymyr Kravhchenko. Porażka jest dla nas dużym zaskoczeniem. Z drugiej strony musimy przyznać, że byliśmy słabsi od przeciwnika. Zagraliśmy najgorszy mecz w rundzie jesiennej – podsumowuj kierownik LKS Agrotex Milanów Marek Burzec.
Unia Krzywda – LKS Agrotex Milanów 2:0 (1:0)
Bramki: S. Bober (7), Hryciuk z karnego (50).
Czerwone kartki: Adrian Chmiel (Krzywda) w 44 min, za drugą żółtą; Piotr Zmorzyński (Milanów) w 75 min, za drugą żółtą.
W 87 min Patryk Bober (Krzywda) nie wykorzystał rzutu karnego (obronił bramkarz).
Krzywda: Adamczyk – S. Bober (75 Nankiewicz), Chmiel, A. Białach, Łukasik, Hryciuk (60 Król), Szlaski, Bosek (35 P. Bober), Szczęsny (72 Antolak), Bieńczyk, G. Piszcz.
Milanów: Kruczek – Kobojek, Gil (67 Krępski), Kolęda, Romaniuk (67 Trościańczyk), Niziołek (46 K. Kamiński), Mazurek (67 Piątek), Ostapiuk (78 Naumiuk), Zmorzyński, J. Kamiński (52 Gmiter), Kravchenko (52 Pawlina).
Lutnia Piszczac ograła Bizona Jeleniec
W spotkaniu beniaminka z Jeleńca z Lutnią faworytem byli goście. Gospodarze mieli jednak ambitny plan i chcieli zapunktować na koniec rundy jesiennej. Klasą dla siebie był Tomasz Tuttas, kapitan Lutni. Strzelec przyjezdnych trzykrotnie wpakował piłkę do siatki, raz w pierwszej i dwukrotnie w drugiej części meczu. Przy pierwszym i drugim trafieniu asystę zaliczył Dawid Hawryluk. Przy golu na 3:0 dogrywającym był Adam Wiraszka.
Gospodarze musieli zadowolić się honorowym trafieniem na 1:3. W 81 min do bramki Lutni trafił Filip Okuń. Asystę zaliczył Patryk Izdebski. Po końcowym gwizdku bardzo niezadowolony był szkoleniowiec Bizona Mariusz Ciołek.
- Jeszcze przy 0:0 mieliśmy trzy doskonałe okazje. Strzelali Michał Botwina, Filip Okuń, a Patryk Izdebski niefortunni trafił w poprzeczkę. Gdybyśmy wykorzystali przynajmniej jedną z tych sytuacji, to tego meczu pewnie byśmy nie przegrali. Zagraliśmy fajną pierwszą połowę, po której powinniśmy prowadzić. A tymczasem to rywale wygrywali 1:0. Po przerwie straciliśmy drugiego gola i gdzieś opadł entuzjazm. Szkoda tej porażki. Mogliśmy powalczyć z Lutnią, tymczasem przegrywamy - mówi szkoleniowiec Bizona Mariusz Ciołek.
Zadowoleni byli goście.
- Gdyby Bizon wykorzystał jedną lub dwie sytuacje z czterech które miał: raz poprzeczka, jeden strzał obroniłem i zaliczyli dwa pudła, to nie wiem czy ten mecz nie zakończyłby się innym wynikiem. Przy 1:0, jeszcze przed przerwą Paweł Lipiński mógł podwyższyć na 2:0. Gospodarze „posypali się” po zejściu z kontuzją Michała Botwiny. Później już przeważaliśmy. Mogliśmy wygrać wyżej, po zmianie stron wpadły jeszcze dwie bramki - mówi Damian Kaczmarek, bramkarz Lutni.
Bizon Jeleniec – Lutnia Piszczac 1:3 (0:1)
Bramki: Okuń (81) – Tuttas (36, 55, 66).
Bizon: O. Warpas – A. Piotrowski, Sokołowski, Maciej Izdebski, W. Piotrowski (75 Mościcki), Mateusz Izdebski, Niezabitowski (60 Komorek), P. Izdebski, Mazurek, Okuń, Botwina (46 Szczygielski).
Lutnia: Kaczmarek – Kuczyński, Gmur (81 Felczak), Lewczuk (75 J. Rogulski), Wiraszka, Misiejuk (75 Ł. Rogulski), Czarnecki (70 Hryciuk), Hawryluk, Mackiewicz (65 B. Kacik), Lipiński (65 Frończek), Tuttas (78 Stachowicz).
