Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL-u i wiceprezes Rady Ministrów, zapowiedział projekt budowy sieci linii metra w dziesięciu polskich miastach. Jednym z nich ma być Lublin. Co na to jego mieszkańcy?
15 listopada odbył się kongres Polskiego Stronnictwa Ludowego, podczas którego na prezesa partii ponownie wybrano Władysława Kosiniaka-Kamysza. 44-letni polityk od 2023 roku jest wiceprezesem Rady Ministrów i ministrem obrony narodowej. PSL ostatnio jednak dołuje i w sondażach nie przekracza bariery 2 proc. poparcia. Kosiniak-Kamysz zapowiedział więc kilka nowych propozycji programowych, które mają pozwolić jego ugrupowaniu odbić się od dna.
Jedną z nich jest budowa sieci linii metra w dziesięciu miastach Polski. Ma ona być nie tylko usługą transportową, ale też miejscem schronienia w czasie wojny czy kryzysu.
- Takie metro powinno powstać w Łodzi, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Białymstoku czy Lublinie - ogłosił Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier RP powoływał się na przykłady Niemiec, Francji i Hiszpanii, gdzie metro funkcjonuje w kilku miastach. Mówił, że po trzydziestu pięciu latach wolności najwyższy czas na rozszerzenie sieci kolei podziemnej poza dwie nitki działające już w Warszawie. Szacowany koszt takiego przedsięwzięcia wynosi trzydzieści dwa miliardy złotych, czyli jeden kilometr metra za około pół miliarda złotych.
Lubelskie metro dla dzieci i wnuków?
Zainspirowani pomysłem ministra Kosiniaka-Kamysza postanowiliśmy zapytać mieszkańców Lublina o ich zdanie na temat budowy metra w ich mieście. Na naszym profilu na Facebooku zaroiło się od głosów, że to kiełbasa wyborcza i potencjalne przepalanie publicznych pieniędzy.
Zdaniem dużej części naszych czytelników realistyczny priorytet w stolicy Lubelszczyzny stanowić powinna nie inwestycja w kolei podziemną, a remont ulic, chodników i usprawnienie już działającej komunikacji miejskiej.
- Rozkopaliby miasto na sto lat – napisał pan Henryk.
- Od razu cztery linie! – ironizował pan Paweł.
- „Nikt wam tyle nie da, ile my wam obiecamy” znów jako doktryna polityczna rządzących. Na szpitale nie mają, a o metrze mówią – uderzał w krytyczne tony Rafał Mekler, lider lubelskiej Konfederacji.
Robert Derewenda, przewodniczący klubu lubelskich radnych PiS, napisał krótko: „Elegancko”.
Nie zabrakło przy tym pozytywnych głosów.
Pani Magdalena: - Do wszystkich wyśmiewających pomysł, spójrzcie na to z innej strony. Mamy w Polsce za mało schronów, a czasy są nieciekawe. Metro to również miejsce do schronienia się pod ziemią.
Pan Rafał: - Najtańsze metro w Europie. Biorąc pod uwagę stacje co półtora, dwa kilometry, cztery, pięć stacji załatwiłoby sprawę.
Pan Paweł: - Ja jestem na tak. Szybciej będziemy się przemieszczać i nie będzie trzeba się ściskać w autobusie. Tylko pytanie, czy są pieniądze na to?
Pan Tomasz: - Fajny pomysł, biorąc pod uwagę natężenie ruchu i korki. Szkoda, że kosztowny i pewnie na razie nie do zrealizowania.
Pan Artur: - Biorąc pod uwagę komunikacyjny paraliż miasta, metro byłoby zbawieniem, choć jest to oczywiście całkowicie nierealne, niestety.
Pan Krzysztof: - Większość ogranicza się do dnia dzisiejszego. Pomyślcie o swoich dzieciach i wnukach.
Jak mogłoby wyglądać metro w Lublinie?
Dziesięć lat temu w Brain Damage Gallery na Królewskiej 13 oglądać można było fantasmagoryczny projekt lubelskiego metra grafika Michała Lewkowicza. Kolej miała sześć linii, jedna z nich objeżdżała całe miasto, inne kursowały z Ponikwody na Węglin, z Choin na osiedle Nałkowskich i Abramowice, z Elizówki na osiedle Widok, ze Skansenu na ulicę Mełgiewską i z ulicy Nałęczowskiej do Portu Lotniczego Lublin.
Od jakiegoś czasu na Facebooku działa też fanpage „Kiedy powstanie metro w Lublinie?”. Jego autorzy postawili na skromniejszą wizję niż Lewkowicz i zawarli w niej „tylko” trzy linie:
- Linia M1: Abramowice – Szerokie
- Linia M2: Węglin Południowy - Hajdów-Zadębie
- Linia M3: Wrotków Mieszkaniowy – Ponikwoda
Przez lata sprowadzało się to jednak do tworzenia nieskonkretyzowanych scenariuszy przyszłości, najczęściej w formie zabawy w mediach społecznościowych lub artystycznej instalacji. Dopiero zapowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza wynosi projekcję metra w Lublinie na wyższy poziom. Taki, w ramach którego można dyskutować, czy kolej podziemna jest w tym mieście w ogóle potrzebna. A jeśli tak, to kiedy powstanie?
