Astra Leśniowice jest liderem A klasy, ma pięć punktów przewagi nad drugim Tatranem Kraśniczyn. Podopieczni trenera Artura Dąbrowskiego w ośmiu spotkaniach uzbierali 21 punktów.
40-letni trener przychodził do Astry z Saweny Sawin latem 2007 roku. Sprowadzany był po to, by awansować. Przed rokiem nie udało się. Prowadzony przez niego zespół musiał ustąpić pola Granicy Dorohusk i Unii Rejowiec. Dopiero szóste miejsce nikogo nie satysfakcjonowało. Dlatego latem postanowiono położyć jeszcze większy nacisk na osiągnięcie sukcesu.
Do zespołu przyszli perspektywiczny pomocnik Adrian Dąbrowski, syn trenera, a także 23-letni Tomasz Olejarski. Szczególnie ten ostatni wyrasta na niekwestionowanego lidera zespołu. Runda jesienna pokazała, że roszady kadrowe okazały się strzałem w dziesiątkę. Były pomocnik Saweny wykazał się dobrą skutecznością i z sześcioma trafieniami jest najlepszym snajperem Astry.
Ekipa trenera Dąbrowskiego do ostatniej kolejki nie miała sobie równych.
Piłkarze gromili wszystkich. Już w pierwszym meczu strzelili dziesięć goli Hutnikowi Dubeczno (10:1). W starciu z Leszkopolem Bezek Astra otrzymała walkowera z powodu nieważnych badań lekarskich rywali. Drobne zachwianie formy przyszło na pożegnanie rundy, kiedy to w Rudzie Hucie lider przegrał 0:2. - Wiedzieliśmy, że kiedyś musi zostać przerwana zwycięska seria - mówi Artur Dąbrowski. - Lepiej, że stało się to wcześniej, niż mielibyśmy przegrywać serią w rundzie rewanżowej.
Z Hutnikiem nic nam nie wychodziło, mieliśmy sporo okazji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Gospodarze wypracowali trzy, z czego dwie zamienili na bramki. Choć w przerwie zimowej nie zaszły żadne zmiany w naszym składzie, chcemy wiosną awansować. Nasza przewaga punktowa może okazać się wystarczająca. Jeśli tak nie będzie, pozostanie jeszcze baraż z drugiego miejsca.
Najpoważniejszym konkurentem będzie Hutnik Ruda Huta, z którym zmierzymy się na swoim boisku w ostatniej kolejce. - Górujemy nad innymi drużynami doświadczeniem - dodaje Tomasz Olejarski. - Przyszedłem do drużyny dopiero przed tym sezonem, wcześniej mój były klub Sawena Sawin nie chciał mnie puścić do Astry. Wszyscy liczymy na awans, ten zespół na niego zasługuje.
Klub jest przygotowany na nowe wyzwania związane z ewentualnym wiosennym sukcesem. - Boisko jest pełno wymiarowe, mamy miejsca siedzące dla kibiców, na stojąco mecze może oglądać nawet do tysiąca osób - wyjaśnia wiceprezes Jarosław Smalej. - Na finanse zawodnicy nie mogą narzekać, otrzymują premie za wygrane i remisy. Kto wie, może za awans też coś dostaną, jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Przed kilkoma laty graliśmy już w okręgówce, czekamy