Po 20 minutach pewnie sporo osób liczyło na pełną pulę, ale lepszy rydz niż nic. Motor prowadził w Poznaniu z Lechem 2:0. Niestety, wraca do domu tylko z jednym „oczkiem”. – Będzie w drużynie duży niedosyt – przyznał po końcowym gwizdku na antenie Canal+ Sport Arkadiusz Najemski.
Piłkarze Mateusza Stolarskiego w pierwszej połowie oddali... jeden celny strzał. A mimo to po 20 minutach mieli w zapasie dwie bramki. Najpierw Bartosz Wolski odegrał na lewo do Fabio Ronaldo.
Portugalczyk miał trochę miejsca, więc próbował podać wzdłuż piątki. Wyszło lepiej niż mógł się spodziewać, bo piłka odbiła się od Joela Pereiry i wylądowała w siatce zaskoczonego Bartosza Mrozka.
Po kwadransie najpierw Pablo Rodriguez uderzał na pustą bramkę po niepewnych interwencjach Ivana Brkicia. Przerzucił jednak piłkę nad poprzeczką. Po chwili Arkadiusz Najemski o mały włos nie sprezentował rywalom gola. Po tym, jak zagrywał do swojego bramkarza o mały włos przechwytu nie zaliczył Luis Palma.
W 20 minucie niespodziewanie było już 0:2. Ivo Rodrigues zaliczył przechwyt w środku pola, a za chwilę kapitalnie zagrał do przodu. Mrozek mocno się wahał czy wychodzić, czy zostać w bramce, ostatecznie do niej wrócił. To nie była dobra decyzja, bo Ronaldo miał sporo miejsca, żeby przymierzyć do siatki po długim rogu.
Żółto-biało-niebiescy mieli trochę szczęścia, ale trzeba przyznać, że temu szczęściu pomogli. Potrafili ładnie wymieniać podania, przeprowadzili kilka dobrych akcji, które jednak nie zakończyły się celnymi strzałami. Podjęli też walkę w środku pola, z wyżej notowanym rywalem. Na pewno kontynuowali dobrą grę z poprzedniego meczu z Widzewem.
Wiadomo jednak, że Lech ma sporo jakości. Szybko można było się o tym przekonać. Już pięć minut później Mikael Ishak przedarł się z piłką przed polem karnym, oddał ją do Palmy, a ten mimo obecności kilku rywali zdołał uderzyć tuż zza szesnastki w „okienko”. Pomógł też rykoszet, który odrobinę podbił futbolówkę.
„Kolejorz” ruszył do natarcia. Kolejna próba Palmy okazała się niecelna, a w 34 minucie fatalnie kontrę miejscowych zepsuł Taofeek Ismaheel. Mógł zagrywać na lewo, na prawo, a podał w sam środek i zaliczył stratę. Kiedy wydawało się, że Motor dowiezie korzystny wynik do końca pierwszej połowie, to goście jednak stracili gola. Wrzutkę Rodrigueza pechowo wprost pod nogi Pereiry odbił Sergi Samper. Portugalczyk długo się nie namyślał, tylko uderzył ładnie z powietrza na 2:2.
W drugiej części spotkania oglądaliśmy już inny mecz. Długimi fragmentami lublinianie byli spychani w swoje pole karne. Najgroźniej było między 52, a 54 minutą. Najpierw w ostatniej chwili Leo Bengtssona uprzedził Filip Luberecki i wyłuskał mu piłkę. Za chwilę po serii wrzutek w pole karne dwa razy uderzał Palma. „Motorowcy” blokowali jednak próby rywali.
W kolejnych fragmentach „Kolejorz” nie mógł znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę przeciwnika. A kiedy przyjezdni popełniali błędy, to fortuna była po ich stronie. Jak w 71 minucie, kiedy Samper zaliczył stratę. Wystarczyło tylko, żeby Rodriguez lepiej dograł do Ishaka. Zrobił to jednak fatalnie, więc z akcji Lecha kompletnie nic nie wyszło.
W końcówce parę razy z przodu „szarpnął” Bradly van Hoeven, który już w przerwie zastąpił kontuzjowanego Ronaldo. Holender pokazał się z dobrej strony, szkoda tylko, że brakowało mu ostatniego podania. Swoją szansę miał też Karol Czubak. Po przechwycie Rodriguesa najpierw prosto w Mrozka strzelił Mathieu Scalet. „Czubi” miał okazję na dobitkę, ale nie trafił w bramkę. W 90 minucie piłkę meczową miał van Hoeven. Niepotrzebnie próbował jednak podawać i Robert Gumny zdołał zażegnać niebezpieczeństwo.
Lech Poznań – Motor Lublin 2:2 (2:2)
Bramki: Palma (25), Pereira (45+1) – Pereira (9-samobójcza), Ronaldo (20).
Lech: Mrozek – Pereira (79 Gumny), Douglas, Milić, Gurgul, Ouma, Jagiełło (67 Kozubal), Rodriguez (79 Fiabema), Ismaheel (46 Bengtsson), Ishak, Palma (67 Agnero).
Motor: Brkić – Stolarski, Bartos, Najemski, Luberecki, Samper (77 Łabojko), Wolski (67 Scalet), Rodrigues (89 Karasek), Król, Czubak (77 Dadashov), Ronaldo (46 van Hoeven).
Żółte kartki: Milić, Pereira – Rodrigues.
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 22692.
