Nikt nie zamierzał lekceważyć ostatniej w tabeli Stali, ale też nikt nie spodziewał się, że prowadzący dwoma bramkami do przerwy Górnik pozwoli sobie na remis. Niestety szansa, aby usadowić się w górnej połówce, została zaprzepaszczona.
W 18 min Janusz Surdykowski główkował minimalnie niecelnie, a chwilę później był już bezbłędny, dobijając głową strzał Prejuce'a Nakoulmy, byłego gracza Stali. Tuż przed przerwą Stanisław Wierzgacza obronił jeszcze uderzenie Grzegorza Szymanka i nic nie wskazywało na to, że po przerwie na boisku będą działy się zupełnie inne rzeczy.
A tak się właśnie stało, role odwróciły się o 180 stopni. Gospodarze za szybko uwierzyli, że jest już po meczu. Natomiast przyjezdni w tym momencie nie mieli nic do stracenia. Choć gdyby w 56 min popularny "Prezes” był dokładniejszy, pewnie komplet punktów zostałyby w Łęcznej.
Ale zamiast tego gola kontaktowego dopisali sobie przyjezdni. Najpierw Paweł Wasilewski, testowany kiedyś przez "zielono-czarnych”, przegrał pojedynek w Jakubem Wierzchowskim. To był sygnał alarmowy, z którego nikt nie wyciągnął wniosków. W 66 min ten sam zawodnik strzelił w poprzeczkę, a Cezary Czpak, były zawodnik Górnika, uderzeniem z kąta zmniejszył straty.
Wysiłek podopiecznych Janusz Białka został nagrodzony w 79 min. Krzysztof Trela dośrodkował piłkę i ta, ku zaskoczeniu wszystkich, w tym Wierzchowskiego, ugrzęzła w siatce.
Górnik Łęczna – Stal Stalowa Wola 2:2 (2:0)
Górnik: Wierzchowski – Tomczyk, Wallace, Nikitović, Kazimierczak – Głowacki (70 P. Bronowicki), Bartoszewicz (82 Kojasević), Niżnik, Nakoulma – Szymanek (46 Niedziela), Surdykowski.
Stal: Wierzgacz – Szymiczek, Piszczek, Maciorowski, Lebioda – Trela, Uwakwe, Krawiec (46 Gilar, 90 Stręciwilk), Czpak – Michalczuk, Wasilewski.
Żółta kartka: Kazimierczak (po meczu za dyskusję z arbitrem). Sędziował: Jarosław Chmiel (Warszawa). Widzów: 1500.