Dziewiąta w tabeli Arka ma 24 punkty na koncie i do prowadzącego Zawiszy traci tylko 6 "oczek”. Tłok w górnej części stawki jest ogromny. – Tabela I ligi rozrywa się na dwie połówki, a ja chciałbym abyśmy zabrali się z górną połówką i mieli szansę bić się o wyższe lokaty – powiedział trener Sandecji Mariusz Kuras, na konferencji prasowej po wygranej z GKS Bogdanka.
To musi niepokoić. Z pewnością nie sprzyjają temu zmiany w linii defensywnej, choć niektóre bywają wymuszone. Na szczęście goniącej grupie nie zdołał uciec lider z Bydgoszczy. Zawisza też dostał zadyszki i od czterech spotkań nie umie zwyciężyć.
Przełomowy okazał się wyjazd do Gdyni, dla obu zespołów. Arka wygrała 5:2 i od tamtej pory złapała wiatr w żagle. Pięć zwycięstw z rzędu (wliczając Puchar Polski i wyeliminowanie warszawskiej Polonii) nie dość, że zrobiło na wszystkich wrażenie, to również pozwoliło nadrobić stracony wcześniej dystans. W sumie piłkarze z Trójmiasta nie zaznali porażki w dziesięciu kolejnych meczach!
W Łęcznej cały czas tonowano optymistyczne nastroje, nawet wówczas, gdy GKS zajmował pozycję lidera. Pomimo słabszych ostatnio wyników zespół Piotra Rzepki cały czas liczy się w walce o awans. Jednak teraz przed łęcznianami serial czterech wyjazdów.
Niestety, w najbliższym w Niecieczy znowu zanosi się na przebudowanie defensywy. Za kartki musi pauzować Wallace Benevnte, a kontuzji nabawił się też Łukasz Pielorz. Dlatego utrzymanie trójki środkowych – Veljko Nikitović, Radosław Bartoszewicz i Dawid Sołdecki, może być nierealne. A to właśnie do momentu, kiedy występowali wszyscy razem w drugiej linii, Sandecja miała niewiele do powiedzenia.
Późniejsze cofnięcie Sołdeckiego i wprowadzenie Wojciecha Łuczaka wyraźnie wpłynęło na obniżenie jakości. Jakby tego było mało, poniżej oczekiwań spisują się również młodzieżowcy i cały czas musi pauzować Tomas Pesir.
– Mamy problemy, ale musimy sobie z nimi poradzić. Trzeba będzie coś poprzestawiać – mówi trener Piotr Rzepka. – Apetyty były większe, a punkty uciekają. Są takie mecze, w których jeden zespół ma mniej szczęście. Ostatnio to my nim byliśmy. Niedawno nad Arką mieliśmy 11 punktów przewagi, a dziś mamy jeden. Bolesną lekcję realizmu dała nam Sandecja.
Nie wykorzystaliśmy idealnych sytuacji, a przy tym wciąż tracimy bramki. Choć przecież każdej można było uniknąć. Może z tego powodu już sami robimy sobie psychozę? Jednak każda drużyna, aby myśleć o ofensywie, najpierw musi zabezpieczyć sobie tyły. Spróbujemy zrobić to w Niecieczy. Poza tym czasem nawet łatwiej walczyć na obcym boisku. Wtedy grę muszą prowadzić gospodarze, a my możemy poczekać na ich ruchy i błędy – kończy szkoleniowiec.