Rozmowa z Dariuszem Jareckim, zawodnikiem Górnika Łęczna
- W sparingach pokazujesz się z bardzo dobrej strony i strzelasz bramki. Ostatnio z Motorem znów trafiłeś do siatki, ale tym razem był spalony...
– udaje mi się strzelać bramki, ale to nie jest najważniejsze. Cieszymy się przede wszystkim, że mamy nowego trenera który podpowiada nam jak mamy grać. Dopiero od tego momentu tak naprawdę rozpoczęliśmy przygotowania do sezonu. Zespół powoli jest budowany niemal od początku i przygotowujemy się do inauguracji sezonu. Po tym co stało się wcześniej musimy w I lidze się odbudować i zbierać punkty.
- Sparing z zespołem z Lublina był pierwszym pod wodzą trenera Kafarskiego. Widać już jednak jego rękę, bo zagraliście w innym ustawieniu.
– Wcześniej mieliśmy trening sprawdzający ustawienie 3-4-3, a z Motorem je po raz pierwszy sprawdziliśmy. Na pewno trener będzie miał jeszcze pretensje o niektóre rzeczy. Myślę, że będzie wyrozumiały i wie, że na zgranie w tym systemie potrzeba trochę czasu. W kilku akcjach pokazaliśmy się z dobrej strony. W drugiej części pierwszej połowy udało nam się zdominować przeciwnika i zaczęliśmy czuć grę.
- Wtedy Motor faktycznie nieco się cofnął i to wy byliście więcej przy piłce...
– Powiem tak. Motor to nie jest drużyna na III ligę. Już dawno powinni być o stopień wyżej. Grają fajnie w piłkę, mają dobry zespół i życzę im, aby jak najszybciej wywalczyli awans. Na naszym tle również pokazali się z bardzo dobrej strony. My musimy wyciągnąć wnioski z błędów i wyeliminować je do startu ligi.
- Nie chcę ci zaglądać w metrykę, ale niedawno deklarowałeś, że nie powiedziałeś jeszcze ostatniego słowa i w okresie przygotowawczym to potwierdzasz...
– Bardzo chciałbym aby nasz zespół nie był oceniany przez pryzmat wieku. Życzę tego nie tylko sobie, ale także innych chłopakom, którzy mają „trójkę” z przodu. Zostaliśmy w Łęcznej. Wiadomo, że dużo lat grania już nam nie zostało, ale chcemy jeszcze pomóc tej drużynie. Każdy z nas miał trudne momenty i przekuć je teraz na dobre występy.
- A czy wcześniej nie miałeś obaw aby zostać w Górniku?
– Każdy wie jaka jest moja sytuacja. Ja jestem blisko rodziny. A kto jest blisko rodziny, może grać dłużej i dobrze w piłkę. To był pierwszy motyw tej decyzji. Po drugie – spadliśmy z ligi i chcemy udowodnić, że w Łęcznej może być futbol na dobrym poziomie. To potwierdza fakt, że w zespole pozostali moi koledzy i chcemy wspólnie o coś w tym sezonie powalczyć.
- Ale ciężko określić jakiś konkretny cel?
– Na pewno nie ma co opowiadać. Z samego gadania już wiele razy trzeba się było tłumaczyć. Początek sezonu pokaże o co będziemy się bić. Trener jest z nami krótko. Będzie nam wpajał nowy styl gry. Jeśli to wypali to będziemy grali dobrze w piłkę, a to da nam dobre wyniki.
- W zeszłym sezonie I liga pokazała, że jest niezwykle wyrównana...
– Dokładnie. Z roku na rok okazuje się, że w I lidze drużyny z nawet 10 miejsca mają szansę w końcówce sezonu wywalczyć awans do ekstraklasy. Ja nie chcę głośno niczego deklarować. Czasu nie jest co prawda dużo. Można powiedzieć, że nasza drużyna rodzi się w bólach, ale my musimy się podnieść po spadku z ekstraklasy. Wszystko weryfikuje boisko.