

Bardzo dobry występ Górnika Łęczna w meczu z wiceliderem tabeli. Zielono-czarni w Sosnowcu przegrywali z Wieczystą Kraków 0:1 i 1:2, ale zdobyli punkt. Trzeba przyznać, że goście przy odrobinie szczęścia mogli nawet wygrać z faworytem.

Początek spotkania był taki, jak wszyscy się spodziewali. Wieczysta „siadła” na rywalach i nie pozwalała im praktycznie na nic. Było sporo akcji oskrzydlających, stałych fragmentów gry, ale brakowało konkretów. Chociaż od pierwszych minut pachniało golem dla gospodarzy, to Górnik przetrwał najtrudniejszy moment.
Kiedy ekipa z Łęcznej wreszcie zaczęła oddalać grę od swojej bramki, to... straciła gola. W niegroźnej sytuacji Jacky Donkor zagrał w pole karne, a tam pechowo głową piłkę do własnej siatki odbił Rafa Santos.
Piłkarze Macieja Stolarczyka nie załamali się takim obrotem sprawy. W pierwszej połowie to oni wypracowali sobie lepsze okazje. W 33 minucie po centrze Jakuba Bednarczyka Rafa Lopes uratował Wieczystą od remisu, bo świetnie interweniował na linii po strzale Branislava Spacila. Za chwilę Adam Deja uderzył z rzutu wolnego w mur. Tuż przed przerwą Branislav Pindroch szybko wznowił grę dalekim i celnym wyrzutem do Spacila. Skrzydłowy obiegł Donkora, a na koniec uderzył po długim rogu minimalnie niecelnie.
W drugiej połowie to „Górnicy” przejęli inicjatywę. Po kwadransie od wznowienia gry trwało oblężenie bramki gospodarzy. Groźnie uderzył Egzon Kryeziu, za chwilę George Abbott. Zabrakło jednak kropki nad i.
W 68 minucie zielono-czarni w pełni zasłużenie wyrównali. Kolejny rzut rożny zakończył się zgraniem Bartosza Śpiączki i ładnym strzałem na 1:1 Dawida Tkacza. Zawodnik, który dopiero pojawił się na murawie był ustawiony tyłem do bramki, a na „plecach” miał Michała Pazdana. Mimo to zdołał skierować futbolówkę do siatki.
W 71 minucie najpierw krakowianie zmarnowali niezłą okazję, a za chwilę lepszą miał Śpiączka. Doświadczony snajper był szybszy od obrońcy, zagrał sobie piłkę do przodu głową. Wpadł w pole karne i szkoda, że nie zdecydował się dogrywać, tylko huknął nad poprzeczką.
W 85 minucie katastrofalny błąd popełnił Pindroch. Bramkarz podał wprost pod nogi rywali. Jedno zagranie wystarczyło, aby Stefan Feiertag trafił na 2:1. Górnik nie zasłużył jednak na porażkę i na szczęście w końcówce wyrównał. Najpierw przedziwną decyzję podjął sędzia. Tomasz Marciniak. Po świetnym podaniu Tkacza do Kamila Orlika, były gracz Siarki wyłożył futbolówkę do Solo Traore, a ten uderzył na bramkę. Debiutujący w barwach Wieczystej Lucas Piazon odbił piłkę, a Śpiączka z bliska wpakował ją do siatki.
Ku zdziwieniu wszystkich piłkarzy, sędzia sekundy wcześniej przerwał grę i wskazał na „wapno” po zagraniu ręką Piazona. Odpowiedzialność wziął na siebie Bednarczyk i w piątej, dodatkowej minucie gry wykorzystał karnego, a przy okazji zapewnił ekipie z Łęcznej piąty punkt w tym sezonie.
Wieczysta Kraków – Górnik Łęczna 2:2 (1:0)
Bramki: Santos (14-samobójcza), Feiertag (85) – Tkacz (68), Bednarczyk (90 +5-z karnego).
Wieczysta: Mikułko – Dankowski, Mikołajewski, Pazdan, Pestka, Semedo, Trąbka (75 Piazon), Swędrowski (75 Góralski), Carlitos (42 Łysiak), Donkor (64 Sandoval), Lopes (64 Feiertag).
Górnik: Pindroch – Bednarczyk, Abbott, Osipiuk, Ogaga, Orlik, Deja (87 Bojańczyk), Santos (46 Śpiączka), Kryeziu, Spacil (86 Traore), Doba (67, Tkacz).
Żółte kartki: Pazdan, Feiertag.
Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock).
