ROZMOWA Z Robertem Złotnikiem, szkoleniowcem Wisły Puławy
Jak czuję się pan w przededniu największego wyzwania w dotychczasowej karierze trenerskiej? Inauguracja pierwszej ligi już za tydzień.
– Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym, jak się czuję. Myślę raczej co zrobić, żeby ten pierwszoligowy debiut, i mój, i klubu, wypadł jak najbardziej okazale.
To co trzeba zrobić?
– Wygrać!
Spodziewał się pan, że po rezygnacji Bogdana Bławackiego zarząd zdecyduje się powierzyć panu samodzielne prowadzenie drużyny?
– Nawet nie było na to czasu, żeby się zastanowić. Przyszło polecenie z góry, że trzeba poprowadzić trening, więc to zrobiłem. Jako pracownik klubu niewiele miałem do gadania. Po prostu następne zadanie do wykonania.
Traktuje to pan jak wyzwanie?
– Oczywiście! Jako wyzwanie i przejaw dużego zaufania. Zarówno ze strony zarządu klubu, jak i samych zawodników. Znamy się co prawda już dwa lata, ale to, w jaki sposób podchodzą do swoich obowiązków, jest bardzo budujące.
Na najbliższy weekend mieliście w planach rywalizację w pierwszej rundzie Pucharu Polski, ale po odpadnięciu z Rakowem Częstochowa, zagracie jedynie sparing z Avią Świdnik.
– I na tym meczu w tej chwili się koncentrujemy. W piątek mieliśmy trening taktyczny, spotkaniem z Avią wchodzimy już w normalny mikrocykl meczowy. Zajęcia będą spokojniejsze, mniej intensywne. Będziemy chcieli sprawdzić pewne ustawienia, dokonać kilku korekt.
Tak z perspektywy czasu, na spokojnie: co zdecydowało o porażce w Częstochowie?
– Kilka rzeczy. Przede wszystkim dwa tygodnie przed pierwszym meczem ligowym to nie jest dobrym moment na ważne spotkanie o punkty. To czas, kiedy trzeba skoncentrować się na lidze, na tym co nas czeka, pracować troszkę inaczej, żeby tę ligę rozpocząć. To był dla nas ważny mecz, ale jednak mecz na przetarcie przed ligą.
Jakie elementy musicie poprawić jeszcze przed spotkaniem z MKS Kluczbork, które zainauguruje pierwszoligowe rozgrywki?
– Kilka odpowiedzi da nam sparing z Avią, ale zamierzamy pracować głównie nad schematami taktycznymi, nad przejściem z ataku do obrony i z obrony do ataku, bo to są nasze największe mankamenty na tę chwilę.
Rozmawiał pan już z zarządem na temat celów na ten sezon?
– Cel jest jasny: utrzymać zespół w pierwszej lidze.
W czwartek podpisaliście kontrakt z Łukaszem Płonowskim. To poważne wzmocnienie czy jedynie uzupełnienie składu?
– To chłopak z nieprzeciętnym talentem i olbrzymimi możliwościami. Dotychczas nie grał jeszcze w seniorach, a przejście na dorosłe granie zajmuje zawsze trochę czasu. Patrząc na jego potencjał, gdy tylko trochę okrzepnie, z pewnością będzie bardzo ważnym elementem drużyny. Co ważne, może być traktowany jako młodzieżowiec, bo choć nie był szkolony w kraju, ma polskie obywatelstwo. To wystarcza.
Po awansie postawiliście na doświadczenie. Piotr Darmochwał, Sylwester Patejuk i Andrzej Witan to piłkarze ograni na poziomie pierwszej ligi.
– Jeszcze z trenerem Bogdanem Bławackim i dyrektorem Kamilem Dyldą zakładaliśmy, że to doświadczenie będzie nam potrzebne. Poza pojedynczymi meczami Klimasa Gusocenki czy Sebastiana Dudy, nikt z naszych piłkarzy nie grał wcześniej na tym poziomie. Po Sylwku, Piotrku i Andrzeju widać, że mają ten spokój. To zawodnicy, którzy będą dyktowali tempo i sposób gry.
Kadra jest już kompletna czy planujecie kolejne wzmocnienia?
– Kompletna o tyle, że nie będziemy już nikogo szukali. Ale jeśli trafi się jakaś okazja, ktoś, kto będzie potrafił podnieśc pozom drużyny, będziemy się zastanawiali.