Nie było niespodzianki w Puławach. Wisła przegrała w ramach 1/16 finału Pucharu Polski z Legią Warszawa 1:4. Jak spotkanie oceniali trenerzy i piłkarze obu ekip?
Adam Buczek (trener Wisły)
– Skończyła się nasza przygoda z Pucharem Polski i piękny sen, który wywołał wiele emocji w Puławach. Chcieliśmy mieć trochę radości z tego, że gramy z mistrzem Polski. Szczególnie druga połowa pokazała, że nasi zawodnicy potrafią walczyć. Przegraliśmy zasłużenie, ale cieszy mnie, że mieliśmy swoje sytuacje. Mogliśmy oczywiście uniknąć straty kilku goli. Od środy wracamy do rzeczywistości. Wierzę jednak, że ten mecz otworzył coś w głowach chłopaków. Najpierw zaangażowanie i determinacja, a potem gra w piłkę. Może to doprowadzi, do tego, że zaczniemy wygrywać w lidze, bo na razie wyglądało to źle. Dziękuje zawodnikom, ale także kibicom, którzy zapełnili stadion w Puławach. Fajnie słuchało się dopingu dla obu drużyn.
Jacek Magiera (trener Legii)
– Zaczęliśmy spotkanie tak, jak sobie to zaplanowaliśmy. Zdobyliśmy szybko dwie bramki i to było „wysokie C”. Minusem pierwszej połowy była na pewno kontuzja Jakuba Czerwińskiego. Nie mamy jeszcze stuprocentowej diagnozy, co się stało. Po powrocie do Warszawy zawodnik przejdzie badania. Graliśmy do końca, strzeliliśmy cztery gole, a obie ekipy prezentowały otwarty futbol. Zrealizowaliśmy swój cel i pracujemy dalej. Jarek Niezgoda miał 3,5 tygodnia przerwy, a normalnie ćwiczy dopiero od kilku dni. Musi teraz nadrobić zaległości i przekonać mnie, żebym dał mu szansę. Nie możemy sobie pozwolić, żeby piłkarze dochodzili do zdrowia w meczach o punkty.
Tomasz Sedlewski (zawodnik Wisły)
– Co mogę powiedzieć? Moja bramka samobójcza praktycznie odebrała nam nadzieje na sprawienie niespodzianki. Pewnie na 10 takich strzałów, gdybym chciał pokonać bramkarza, to ani razu by mi się nie udało. Tym razem pechowo piłka wylądowała w siatce. Próbowałem ją wybić, a wyszło zupełnie inaczej. Czy byliśmy zdenerwowani? Trudno powiedzieć. Na początku to my zaatakowaliśmy. Później przydarzyły nam się dwa błędy i rywale je wykorzystali. W przerwie sobie powiedzieliśmy, że zadaniem na drugą połowę jest zdobycie bramki. Udało się strzelić i po dwóch meczach z zerowym dorobkiem przynajmniej taki pozytywy można wyciągnąć ze spotkania z Legią.
Krzysztof Mączyński (zawodnik Legii)
– Cel zrealizowaliśmy w stu procentach, dlatego w dobrych nastrojach opuszczamy Puławy. Czy było łatwo i przyjemnie? Patrząc tylko na wynik pewnie można tak mówić. Wiedzieliśmy jednak, że trzeba się zmobilizować. Teraz przygotowujemy się do kolejnego spotkania w lidze. To jest cel numer jeden. O kolejnym rywalu w Pucharze Polski pomyślimy później. Muszę też przyznać, że atmosfera na stadionie była fantastyczna. Gratuluję Puławom obiektu. Wcześniej nie miałem okazji tutaj nigdy grać, dlatego byłem pozytywnie zaskoczony. Wielkie brawa dla Wisły.