Pech nie opuszcza Orląt Spomlek. Zespół Rafała Borysiuka w sobotę zagra u siebie z Avią Świdnik (godz. 16). Gospodarze będą jednak jeszcze bardziej osłabieni. – Policzyliśmy, że w sumie z powodu kontuzji wypadnie nam sześciu chłopaków. A jeden pauzuje jeszcze za kartki – mówi popularny „Borys”
Od dawna poważne kontuzje leczą: Adrian Zarzecki, Karol Buzun, Rafał Kiczuk i Kacper Waniowski. A w sobotnich derbach nie wystąpi na pewno także Artur Sułek, który ostatnio w Sandomierzu złapał czwartą kartkę.
– Pojawiły się w zespole nowe urazy, ale na szczęście to nic groźnego i mam nadzieję, że skończy się na jednym meczu pauzy. Można jednak powiedzieć, że to co się u nas dzieje, to prawdziwy kataklizm – mówi trener Borysiuk.
– Gramy u siebie, a przed swoimi kibicami za mojej kadencji wypadamy naprawdę dobrze. To nasz duży atut, dlatego mimo problemów kadrowych będziemy chcieli zgarnąć trzy punkty – dodaje szkoleniowiec zespołu z Radzynia Podlaskiego. Zanosi się na to, że „Borys” w sobotę będzie miał na ławce tylko czterech zawodników. Na pewno będzie musiał też skorzystać z pomocy juniorów.
Biało-zieloni u siebie rozegrali w tym sezonie cztery spotkania. Wygrali tylko jedno, ale żadnego też nie przegrali. A trzeba przyznać, że nie mieli łatwych rywali. Potrafili pokonać Chełmiankę i zremisować z: KSZO, Motorem, a także Wólczanką. Jest też więcej dobrych wieści. Powoli do zdrowia wraca Waniowski i niewykluczone, że za dwie-trzy kolejki ten piłkarz będzie mógł pomóc kolegom. Pojawiła się też szansa, że jeszcze w tej rundzie na boisku wróci Kiczuk.
Avia ostatnio zawiodła na całej linii przegrywając u siebie z Wiślanami Jaśkowice 1:2. Nie pierwszy raz w tym sezonie świdniczanie kończyli mecz w dziesiątkę. I w osłabieniu, w samej końcówce dostali drugiego gola.
– To normalne, że po takim spotkaniu będziemy chcieli się zrehabilitować. Wreszcie nie musieliśmy grać na tygodniu i mogliśmy w spokoju popracować – mówi Dominik Bednarczyk, trener żółto-niebieskich. W jego zespole też jest spora grupa nieobecnych. Ciągle pod znakiem zapytania stoi występ Kacpra Drelicha.
– Nie ma co ukrywać, że to nasz podstawowy obrońca. Robimy wszystko, żeby postawić go na nogi na sobotę. Orlęta? To dobry zespół, który gra inaczej u siebie i na wyjeździe. O ich sile przekonała się chociażby Chełmianka. Wiemy, że czeka nas trudna przeprawa, ale mamy swój plan na ten mecz i będziemy chcieli zmazać plamę sprzed tygodnia – dodaje opiekun Avii.