Gdyby na koniec sezonu wybierano najbardziej pechową drużynę rozgrywek, to już dzisiaj można byłoby ogłosić zwycięzcę. Jednogłośnie wszyscy wskazaliby na Orlęta Spomlek. Kolejnym zawodnikiem, który doznał poważnej kontuzji w ekipie z Radzynia Podlaskiego jest kapitan – Patryk Szymala
W pierwszej rundzie trener Rafał Borysiuk z powodu urazów nie mógł przez długie miesiące korzystać z: Adriana Zarzeckiego, Karola Buzuna i Artura Sułka. Sporo meczów opuścili także: Kacper Waniowski i Robert Nowacki. Tuż przed startem rundy wiosennej rękę złamał Karol Kalita. Teraz do długiej listy kontuzjowanych dołączył Szymala. A na zdrowie narzeka także Bartosz Ciborowski i nie wiadomo, czy wykuruje się na niedzielny, arcyważny mecz z Chełmianką.
– Nic na to nie możemy poradzić, ale pech nas nie opuszcza. Patryk, czyli nasz kapitan i lider doznał kontuzji na rozgrzewce przed meczem ze Stalą Rzeszów. Wygląda na to, że ma rundę z głowy, bo doszło do pęknięcia kości, a na dodatek zerwania więzadeł w kostce – wyjaśnia popularny „Borys”. – Nie ma jednak co płakać, swoją szansę dostanie młodzież i mamy nadzieję, że jak najszybciej wyjdziemy z dołka – dodaje szkoleniowiec.
Jego drużyna po trzech kolejkach na wiosnę jest najgorszym zespołem grupy czwartej. Przegrała wszystkie, trzy mecze, a do tego straciła aż 10 goli nie strzelając żadnego. – Wiedzieliśmy, że będzie trudno, bo za rywali mieliśmy kluby, które przewyższają tę ligę, czyli: Motor i Stal Rzeszów. Nie możemy się z nimi równać pod żadnym względem. W pierwsze rundzie osiągnęliśmy jednak bardzo dobry wynik, może nawet trochę ponad stan i w ten sposób rozbudziliśmy apetyty kibiców. Może za wcześnie pomyśleliśmy, że utrzymanie mamy w kieszeni? Teraz trzeba się oglądać za siebie, ale ja nadal wierzę w tych chłopaków i mój zespół. Liczę, że szybko się pozbieramy – zapewnia trener Borysiuk.
Główny problem biało-zielonych to defensywa. Rywale za łatwo strzelają gole. Wielu z nich można było uniknąć. Obrona nie jest monolitem, ale kilka bramek na sumieniu ma też Krzysztof Stężała. Najprościej byłoby dokonać zmiany między słupkami. Niestety, Nowacki się rozchorował i w ostatnich dniach nie mógł uczestniczyć w treningach. – Krzysiek przez ostatnie 10 lat naprawdę wybronił nam mnóstwo spotkań i nadal w niego wierzę. Na niedzielny mecz z Chełmianką na pewno trochę pozmieniamy w kadrze, bo musimy szukać nowych rozwiązań. A czy wymienimy także bramkarza? Jeszcze zobaczymy – wyjaśnia trener Orląt.
Pech ekipy z Radzynia Podlaskiego w tym roku to nie tylko kontuzje. Trzeba pamiętać, że w meczu z Motorem biało-zieloni naprawdę prezentowali się przyzwoicie. A na dodatek zdobyli prawidłową bramkę na 1:1 po strzale Macieja Wojczuka. Gol nie został jednak uznany. – Czytam wszędzie, że nie mamy na koncie ani jednego gola, ale na Arenie Lublin go zdobyliśmy. Wystarczy obejrzeć wideo, piłka nie przekroczyła linii bramkowej o kilkanaście centymetrów, ale o pół metra. Przy wyniku remisowym kto wie, jak dalej potoczyłby się ten mecz. Nie ma jednak sensu do tego wracać. Trzeba zachować spokój, dalej ciężko pracować i musi być dobrze – dodaje opiekun biało-zielonych.