Każdy ma czasami zły dzień. W sobotę bardzo zły mieli piłkarze Podlasia. Bialczanie w ważnym meczu z gatunku o sześć punktów przegrali u siebie ze Spartakusem Daleszyce aż 1:4
Po całkiem niezłym meczu z Motorem wszyscy liczyli, że podopieczni Miłosza Storto nie będą mieli problemów z rywalem. Tymczasem po 39 minutach było niespodziewanie aż 0:3. W 19 minucie Bartosz Sot otworzył wynik po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Kwadrans później Andrzej Paprocki świetnie huknął pod poprzeczkę. Po dwóch ciosach goście na tym nie poprzestali i niedługo później posłali gospodarzy na deski. Tym razem Kamil Blicharski uderzał bezpośrednio z rzutu wolnego, a rykoszet zmylił Macieja Zagórskiego.
Kwadrans po zmianie stron Siergiej Krykun dostał dobre podanie od Przemysława Grajka na skrzydle. Minął jednego rywala, zszedł do środka boiska i świetnym strzałem po długim rogu dał ekipie Podlasia nadzieje, że sobotnie spotkanie nie musi się skończyć tak źle. Niestety, bramka nie obudziła gospodarzy. Bialczanie przeszli na grę trójką obrońców, ruszyli do przodu w poszukiwaniu kontaktowego trafienia. Zamiast tego wynik ustalił Paprocki, który strzelił na 4:1 w 86 minucie.
– Nie ma co ukrywać, że mieliśmy w sobotę słabszy dzień – mówi Miłosz Storo, trener zespołu z Białej Podlaskiej. – Spartakus wygrał zasłużenie. Byli od nas lepsi, w tych elementach, które zawsze były naszą siłą: determinacją i wolą walki. Miałem nadzieje, że gol na 1:3 trochę nas obudzi, ale nic takiego nie miało miejsca. Kto jednak wie, jak to wszystko by się ułożyło, gdyby przy stanie 0:1 Tomek Nieścieruk wykorzystał swoją stuprocentową sytuację – dodaje szkoleniowiec.
Podlasie Biała Podlaska – Spartakus Daleszyce 1:4 (0:3)
Bramki: Krykun (59) – Sot (19), Paprocki (35, 86), Blicharski (39).
Podlasie: Zagórski – Radziszewski, Pyrka, Łakomy, Komar, Grajek, Nieścieruk (38 Andrzejuk), Kocoł (75 Jakubowski), Syryjczyk (46 Czapski), Krykun, Leśniak (46 Sawtyruk).