Odkąd trenerem Motoru został Piotr Zasada jego piłkarze nie stracili jeszcze ani jednego punktu. W sobotę żółto-biało-niebiescy będą chcieli odprawić z kwitkiem kolejnego rywala. Motywacji nie powinno zabraknąć, bo na Arenę przyjedzie Soła Oświęcim. To właśnie ten zespół rozbił na jesieni lublinian aż 6:0. Pierwszy gwizdek o godz. 19
Wszyscy w Lublinie doskonale pamiętają pierwsze starcie obu ekip. Soła nie pozostawiła gościom żadnych złudzeń. Kibice jednych i drugich przecierali oczy ze zdumienia, kiedy gospodarze strzelali kolejne bramki. Skończyło się na sześciu. Po fatalnym występie zawodnicy Motoru się jednak pozbierali i zakończyli rok na fotelu lidera.
Kibice w sobotę życzyliby sobie podobnego wyniku, ale w drugą stronę. Rywale na wiosnę nie są już tą samą drużyną. Owszem, nie zgarnęli jeszcze ani jednego kompletu punktów, ale nie są też chłopcami do bicia, jak można by się spodziewać. W końcu w zimie z zespołu odeszli wszyscy doświadczeni gracze. Trener Tomasz Świderski ma do dyspozycji wyłącznie młodzież. Mimo wszystko kilka razy na wiosnę ekipa z Oświęcimia już zaskoczyła. Potrafiła zremisować w Radzyniu Podlaskim, Białej Podlaskiej, czy u siebie z Wisłą Sandomierz. W miniony weekend napsuła też sporo krwi Resovii. Lider wygrał 1:0, ale gola zdobył dopiero w końcówce zawodów.
A Motor? Konrad Nowak i spółka w ostatnich trzech meczach zgarnęli komplet dziewięciu punktów. Na dodatek zdobyli osiem bramek i stracili tylko jedną. Do sobotnich zawodów powinni przystąpić w bardzo dobrych humorach. Ostatnio wygrali na wyjeździe z MKS Trzebinia w niecodziennych okolicznościach. W doliczonym czasie gry wyrównali i zdążyli jeszcze strzelić zwycięskiego gola.
– Nie ma co ukrywać, że to było bardzo ważne zwycięstwo. Wygrane budują atmosferę i scalają zespół – mówi Piotr Zasada. Trener żółto-biało-niebieskich cieszy się też, że wreszcie drużyna nie musiała rozgrywać meczu w środku tygodnia. – Nie chodzi tylko o to, że piłkarze mogli trochę odpocząć. Bardziej o fakt, że mieliśmy okazję, żeby normalnie i w spokoju potrenować – wyjaśnia szkoleniowiec.
CHEŁMIANKA CHCE ZWYCIĘSTWA
Już od trzech meczów nie wygrała Chełmianka. W sobotę też nie będzie łatwo o przełamanie, bo biało-zieloni zagrają w Nowym Targu z Podhalem (godz. 15). Gospodarze rozgrywają swoje mecze na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Na dodatek świetnie radzą sobie na wiosnę, bo w tabeli uwzględniającej jedynie mecze rozgrywane w 2018 roku są na drugim miejscu. – Może wpadliśmy w mały kryzys, ale na pewno nie usprawiedliwiamy się natłokiem meczów. Wyniki mogłyby być lepsze, ale z drugiej strony nie ma co się załamywać. Do Nowego Targu pojedziemy z podniesionymi głowami. Jesteśmy też przygotowani na grę na sztucznej nawierzchni. W końcu w zimie praktycznie każdy sparing rozegraliśmy na takiej murawie, więc to nie będzie wielki problem – zapewnia Mateusz Kompanicki.