Humory w Lublinie po derbach z Avią dopisują. Na drugim biegunie są za to żółto-niebiescy, którym nie będzie łatwo się pozbierać po takim laniu. Wszyscy zastanawiają się, co stało się z drużyną Tadeusza Łapy? – Nie wytrzymaliśmy presji tego meczu – wyjaśnia Adam Nowak, zawodnik ekipy ze Świdnika
Do tej pory Avia w meczach z tymi czołowymi drużynami wcale nie radziła sobie tak źle. Owszem, przegrywała z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, czy Resovią, ale w obu przypadkach były to przegrane jedną bramką. Motor zmiótł za to świdniczan z boiska.
– Przegraliśmy ten mecz może nie w szatni, bo tam wszystko wyglądało jeszcze dobrze. Dopiero jak sędzia wyprowadził obie ekipy na murawę, to było widać, że coś jest nie tak. Wiele rzeczy już w piłce widziałem, ale to co się stało w sobotę jest niemożliwe – ocenia na klubowym portalu Sebastian Orzędowski. – Dobrze ktoś powiedział, że nie było w naszych poczynaniach ani ambicji, ani walki, ani charakteru. Nie tak to miało wyglądać. Pozostaje nam jedynie przeprosić kibiców. Myślałem, że tamta runda w naszym wykonaniu była tragiczna, ale ta jest jeszcze gorsza – dodaje pomocnik ekipy ze Świdnika.
Trener Łapa próbował reagować i szybko dokonał kilku zmian. Niestety, gospodarze nie byli w stanie już nic wskórać, a Motor spokojnie kontrolował sytuację. – Z mocnymi zespołami potrafiliśmy wcześniej grać, jak równy z równym. Nawet trener Resovii po końcowym gwizdku mówił, że zasłużyliśmy na więcej. W innych spotkaniach też nie było takiej przepaści, a w ostatnich derbach zupełnie nie potrafiliśmy sobie poradzić – mówi Adam Nowak. I dodaje, że wynik sobotniego starcia mógł być znacznie gorszy. – Do przerwy przegrywaliśmy 0:4, a mogliśmy dostać jeszcze ze dwa gole. Po zmianie stron rywale też wyszli już na murawę przede wszystkim po to, żeby dograć to spotkanie. Dla mnie ekipa z Lublina, to zdecydowany faworyt do awansu. Mamy teraz ciężki orzech do zgryzienia, bo cała runda nie była dla nas zbyt udana.
Dobra wiadomość? Jest jeszcze jedna szansa, żeby zakończyć rok pozytywnie. W najbliższy weekend żółto-niebiescy w ramach 17 serii gier zagrają na wyjeździe z Karpatami Krosno. Rywale też znajdują się w strefie spadkowej i doznali już trzech porażek z rzędu. W ostatnich sześciu meczach wywalczyli zaledwie trzy punkty. Z kim w takim razie pokusić się o przełamanie, jeżeli nie z Karpatami? – Musimy pojechać do Krosna po pełną pulę, nie ma innego wyjścia. Przeciwnik też ma swoje problemy i musimy za wszelką cenę to wykorzystać i pokazać, że zasługujemy na grę w III lidze. Trzeba zakończyć rok z twarzą – wyjaśnia Nowak.
Do składu powinien już wrócić nieobecny w miniony weekend Piotr Piekarski, który narzekał na uraz przywodziciela. Poza tym reszta zawodników powinna być do dyspozycji trenera Łapy. Spotkanie w Krośnie zaplanowano na najbliższą sobotę, o godz. 13.