

Sporo w ostatnich tygodniach działo się w zespole z Lubartowa. Lewart tuż przed startem sezonu 25/26 stracił... trenera. Kamil Witkowski po miesiącu pracy przyjął ofertę z Motoru II Lublin. W tej sytuacji spadkowicza z III ligi przejął Grzegorz Bonin, który ostatnio pracował w Chełmiance.

Od niedawna Lewart ma też nowy zarząd. Prezesem został Janusz Podleśny. Mimo spadku z III ligi udało się skompletować całkiem niezły skład. Najlepiej świadczą o tym dotychczasowe wyniki, bo podopieczni trenera Bonina wygrali wszystkie, cztery mecze.
W drużynie zostali: Paweł Myśliwiecki, Jakub Niewęgłowski, Damian Podleśny, Mateusz Kompanicki czy Łukasz Najda. Z nowych twarzy pojawili się za to: Denis Demianenko, Arkadiusz Bednarczyk, Dawid Skoczylas, Sebastian Plesz i ostatnio także Hubert Kotowicz.
A jakie cele mają w Lubartowie? Czy myślą o szybkim powrocie do III ligi? – Awans? Mogę powiedzieć, że w każdym meczu będziemy walczyć o trzy punkty. Uważam, że stać nas, żeby pokonać każdego rywala. Żeby jednak rywalizować z powodzeniem klasę rozgrywkową wyżej, trzeba mieć pieniądze. I tutaj na pewno jest pole do poprawy. Zmienił się zarząd, który powoli układa sprawy organizacyjne. Problem nie jest z awansem z czwartej do trzeciej ligi, ale z tym, żeby się tam dłużej utrzymać. Wiadomo, jak to ostatnio wyglądało. Po awansie był szybki spadek. Trzecia liga zrobiła się bardzo profesjonalna. Aby w niej grać, trzeba mieć trzy-cztery razy większy budżet niż w czwartej lidze – przyznaje Grzegorz Bonin.
Czy szkoleniowiec jest zaskoczony dobrym początkiem swojego zespołu? – I tak i nie. Ciężko to zweryfikować, bo przyszedłem praktycznie od razu na ligę – śmieje się trener Lewartu.
– Wygraliśmy cztery razy i moim zdaniem w każdym z tych spotkań w pełni zasłużenie zdobywaliśmy trzy punkty, a mecze mieliśmy pod kontrolą. Zabrakło jeszcze tylko lepszej skuteczności. Sporo było jednak rotacji, bo mamy swoje problemy. Nie ja budowałem kadrę, a na początku graliśmy co trzy dni i mało było czasu na wszystko. Póki byliśmy w komplecie, to było OK. Teraz pojawiają się jednak kłopoty w defensywie. Jednego skrzydłowego możemy przesunąć na bok obrony, jak Mateusza Kompanickiego, ale na dłuższą metę tak się nie da – wyjaśnia Grzegorz Bonin.
Ostatnio kontuzji doznał Sebastian Plesz, który wrócił w lecie do zespołu, pokazał się z bardzo dobrej strony, ale wypadł z gry, z powodu urazu mięśnia dwugłowego. Dlatego Lewart rozgląda się jeszcze za graczem na bok defensywy. A nad czym trzeba będzie pracować przede wszystkim?
– Rundę musimy bezpiecznie dograć, żeby nie złapać kontuzji, ale w oczy rzuca się, że czeka nas dużo pracy motorycznej w zimie, jeżeli będziemy chcieli zrobić krok do przodu. Na czwartą ligę, jak najbardziej wystarczy, ale na więcej już pewnie nie – dodaje trener Bonin.
Jego podopieczni dzisiaj o godz. 17 w ramach okręgowego Pucharu Polski zagrają na wyjeździe z POM Iskrą Piotrowice. W weekend czeka ich za to wyjazdowe spotkanie z Orlętami Spomlek Radzyń Podlaski.
