

Rozmowa z Rafałem Kabasą, trenerem Stali Kraśnik

- Gratuluję awansu, chociaż po kwadransie meczu z Motorem II Lublin chyba nikt nie spodziewał się, że w końcówce będzie jeszcze tak nerwowo...
– Dziękuję, rzeczywiście, pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Przez 30-35 minut realizowaliśmy wszystko, o czym rozmawialiśmy przed spotkaniem. Już w ostatnich minutach pierwszej części zawodów sytuacja zaczęła się zmieniać. Dlatego w przerwie poszła do chłopaków taka instrukcja, że nie można przeciwnika lekceważyć. Mieliśmy po przerwie swoje sytuacje i mogliśmy zamknąć ten mecz znacznie wcześniej. Motor II walczył jednak do końca i trudno się dziwić, bo nadal nie był pewny utrzymania. Sprawili nam mnóstwo problemów. Przede wszystkim przez to, że szeroko ósemka nam wchodziła w boczny sektor. Musieliśmy zrobić korektę. Skończyło się remisem, ale najważniejsze, że jest to zwycięski remis dla nas, bo możemy się cieszyć z awansu.
- Feta jest już planowana w weekend czy dopiero po zakończeniu sezonu?
– Zawodnicy na pewno w swoim gronie będą świętować. Dostali zresztą trochę dłuższe wolne w przyszłym tygodniu. Oficjalne zakończenie sezonu planujemy jednak dopiero po ostatnim spotkaniu z Tomasovią Tomaszów Lubelski.
- Jak pan w ogóle ocenia rundę wiosenną w waszym wykonaniu? Było sporo meczów, w których musieliście gonić wynik i dopiero w doliczonym czasie gry strzelaliście gole na wagę zwycięstwa...
– Mówi się, że wiosna zawsze jest trudniejsza. My rzeczywiście często goniliśmy wyniki, ale to tylko pokazało, jaki charakter ma ten zespół. Pracowaliśmy nad tym, żeby grać do końca i można powiedzieć, że to przyniosło efekty. Dużo punktów uratowaliśmy w końcówkach, punktów, które w końcowym rozrachunku dają nam awans. Cel był nakreślony od dawna i cieszę się, że udało się go zrealizować. To była jednak dla nas bardzo ciężka runda. Ja mówiłem nie raz, że chyba nie ma drugiej takiej drużyny w okolicy, która funduje kibicom, ale i sobie aż tyle emocji. Trzeba też dodać, że na jesieni przewaga nad Lublinianką, to był głównie tylko punkt. Wiosną udało nam się odskoczyć, co oceniam na plus.
- Zostało wam jeszcze jedno spotkanie z Tomasovią...
– I nadal mamy o co grać. Nie składamy broni, bo naszym celem są trzy punkty i tytuł mistrza wiosny. Nie ma więc mowy o żadnym odpuszczaniu w ostatniej kolejce.
- A co z kolejnym sezonem? Czy w ogóle będzie pan mógł prowadzić drużynę na trzecioligowych boiskach, czy potrzebna będzie zgoda od PZPN?
– W przypadku awansu jest ustalone odgórnie, że trener może warunkowo prowadzić drużynę w wyższej lidze przez rok, więc chyba nie powinno być z tym problemu.
- A rozmowy z prezesem na temat kolejnych rozgrywek już były?
– Jesteśmy umówieni w przyszłym tygodniu.
