Kto odwiedza ostatnio stadion Hetmana na pewno wychodzi zadowolony. Dwa tygodnie temu zamościanie pokonali u siebie Lewart 5:3. W sobotę padł identyczny wynik, a drużyna Marka Matyki ograła Kryształ Werbkowice.
Wynik w 27 minucie otworzył Michał Luterek, który po kapitalnej, indywidualnej akcji na skrzydle minął trzech rywali. Gdy wszyscy myśleli, że zawodnik gospodarzy zagra wzdłuż pola karnego, to te zaskoczył Roberta Suchodolskiego strzałem w krótki róg.
Radość Hetmana trwała jednak dosłownie chwilę. 180 sekund później po błędzie Kamila Tomczyszyna do wyrównania doprowadził Łukasz Śmiałko. Po zdobyciu bramki do głosu doszli gości i to oni w 36 minucie prowadzili. Gola z rzutu karnego zdobył Stanisław Rybka. Gospodarze mieli pretensje o podyktowanie jedenastki, ale nic nie wskórali u sędziego. Jeszcze przed przerwą bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego do siatki uderzył Filip Drozd. I do przerwy było 2:2.
Już w 50 minucie to znowu zamościanie byli bliżej wygranej. Po podaniu Łukasza Kamińskiego w polu karnym piłkę przyjął Damian Ziółkowski i bez problemów wpisał się na listę strzelców. 10 minut później znowu był remis i po raz drugi z „wapna” do siatki trafił Rybka. Tym razem przewinienie w swojej szesnastce popełnił Hubert Czady.
Hetman znowu nie czekał długo, bo w 69 minucie Filip Drozd wykorzystał centrę Rafała Turczyna, dzięki czemu podopieczni trenera Motyki wygrywali 4:3. Kryształ nie był już w stanie odpowiedzieć, a zawody w doliczonym czasie gry zamknął Damian Baran. Błąd w tej sytuacji popełnił jednak Suchodolski, który dał się zaskoczyć strzałem z około 40 metrów. Bramkarz gości wyszedł do piłki, krzyknął „moja” i dostał gola „za kołnierz”.
– Jak się strzela trzy gole na wyjeździe z takim zespołem, jak Hetman, to trzeba wygrać – ocenia Robert Wieczerzak, trener ekipy z Werbkowic. – Nasza defensywa nie zagrała na swoim normalnym poziomie. Robert Suchodolski wiele razy nas ratował. Niestety, w sobotę miał słabszy dzień i mógł się parę razy zachować inaczej. Szkoda, ale nic już nie poradzimy. Stworzyliśmy fajne widowisko i kibice na pewno nie żałują, że odwiedzili stadion.
– To był kolejny mecz pod kibiców. Sytuacja na boisku ciągle się zmieniała, ale najważniejsze, że wygraliśmy – cieszy się Piotr Welcz, dyrektor sportowy Hetmana. – Szkoda tylko, że arbiter popsuł trochę widowisko, bo podjął sporo kontrowersyjnych decyzji i to w obie strony. Karne dla rywali były naciągane. Trzeba też przyznać, że rzutu wolnego, po którym Filip Drozd zdobył gola też raczej nie było. Piłkarsko byliśmy jednak lepsi i zasłużyliśmy na wygraną – dodaje Welcz.
Hetman Zamość – Kryształ Werbkowice 5:3 (2:2)
Bramki: Luterek (27), Drozd (41, 69), Ziółkowski (50), Baran (90+2) – Śmiałko (30), Rybka (36, 59-obie z karnych)
Hetman: Tomczyszyn – Omański, Kanarek, Bubeła, Luterek (70 Baran), Ziółkowski, Markowski (80 Bukowski), Kamiński, Otręba (60 Turczyn), Czady, Drozd.
Kryształ: Suchodolski – Paweł Musiał, Dobromilski, Śmiałko, K. Wołoch, Całka (80 Kaczoruk), Kaznocha (70 Borys), Nieradko (60 Reszczyński), Rybka, Wójtowicz (60 Dec), A. Wołoch
Żółte kartki: Tomczyszyn, Kamiński, Luterek, Kanarek – Wójtowicz, Rybka.
Czerwone kartki: Kanarek (Hetman, 81 min, za drugą żółtą), Kamiński (Hetman, 90+5, za faul).
Sędziował: Wojciech Rek (Lublin). Widzów: 500.