Chełmianka jedną nogą jest już w III lidze. Do zakończenia sezonu pozostało pięć kolejek, a drużyna Artura Bożyka ma osiem punktów przewagi nad drugim w tabeli Górnikiem II Łęczna. Michał Wołos i spółka jeszcze jednak nie świętują
Ostatnio biało-zieloni tylko zremisowali z Lewartem, ale ekipa z Lubartowa była bardzo zmobilizowana, żeby w starciu niedawnymi kolegami: Mateuszem Kompanickim i Jakubem Niewęgłowskim utrudnić liderowi życie. I to im się udało. – Zagrali agresywnie, mądrze się bronili i wyprowadzali groźne kontry – wyjaśnia Kompanicki, dla którego to był pierwszy występ przeciwko byłemu klubowi. – Przed rozpoczęciem spotkania pojawiła się myśl, że to koledzy, że to drużyna, w której spędziłem sporo czasu. Zakładam jednak teraz koszulkę Chełmianki i z tym zespołem walczę o awans. Dlatego sentymenty trzeba było odłożyć na bok – wyjaśnia „Kompan”.
W trakcie spotkania nie brakowało ostrych starć. Najbardziej odczuł je Paweł Jabkowski, który ma problem z kolanem. Na szczęście nie zanosi się na to, żeby „Jabko” wypadł z gry na dłużej. Obecnie przechodzi rehabilitację. Poobijany jest również Aleksiej Pritulak. W przypadku najlepszego strzelca zespołu to także nic poważnego. – Bałem się, że rywale ta agresywna gra skończy się poważnymi kontuzjami i wielomiesięcznymi przerwami naszych zawodników. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – mówi Artur Bożyk. I dodaje, że jego zespół jeszcze nie świętuje awansu. – W ogóle nie wchodzimy w takie myślenie. Widzimy, z jakim trudem przychodzi nam zdobywanie punktów. Wszyscy dodatkowo się na nas mobilizują. Chcemy spokojnie robić swoje do końca sezonu – dodaje szkoleniowiec biało-zielonych.
Piłkarze podchodzą do sprawy tak samo. – Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy blisko zrealizowania celu. Nie ma jednak euforii, bo ciągle mamy zadanie do wykonania i trzeba dać z siebie wszystko w tych ostatnich spotkaniach. Czy na pewno zostanę w Chełmiance na kolejny sezon? W ogóle o tym nie myślę, na razie chcę wywalczyć z tym klubem awans. A co będzie dalej zobaczymy po sezonie – wyjaśnia Mateusz Kompanicki.
W najbliższą sobotę drużyna trenera Bożyka podejmuje Lubliniankę. Rywale ostatnio chociaż nie wygrywają, to zbierają dobre recenzje za swoją grę. W niedawnym starciu z Hetmanem powinni wygrać kilkoma bramkami. Zabrakło im jednak tradycyjnie skuteczności. – Z nikim nie jest łatwo o wygraną. W sobotę będą się jednak liczyły tylko i wyłącznie trzy punkty – zapewnia Kompanicki.