

W Łęcznej kwestie transferowe rodzą się bólach. Wszystkie ruchy uzależnione są od spraw finansowych, a stan klubowej kasa pozostawia trochę do życzenia. W piątek jednak zapadła decyzja dotycząca funkcji trenera bramkarzy – Roberta Sarniaka zastąpił Jakub Wierzchowski.

To samo spotkało Daniela Bożkowa i Dejana Miloseskiego, mających kontrakty z Widzewem Łódź. Ale na tym ubytki pewnie się nie zakończą, bo klub nie doszedł do porozumienia z Jakub Giertlem i niewykluczone, że słowacki bramkarz pojawi się w Stali Rzeszów. Utknęły też rozmowy z Pawłem Magdoniem i Pawłem Sasinem.
– Wszystko stanęło w miejscu – mówi Magoń, który na środku obrony zaliczył udaną rundę wiosenną. – W tej chwili jestem na urlopie w Turcji i być może jeszcze wrócimy do tematu. Jednak to nic pewnego. Nie wiem, może łęcznianie już nie są mną zainteresowani...
Z dobrej strony w rundzie rewanżowej pokazał się też Sasin. – Na razie nie wiem na czym stoję – uważa prawy obrońca.
– Rozmawialiśmy tylko przed moim ślubem i od tamtej pory zapanowała cisza. Nie otrzymałem dotąd konkretnej oferty z klubu, a nowe propozycje już się pojawiają. Jednak czekam na telefon z Łęcznej, bo chciałbym się dogadać z GKS. Chyba udowodniłem, że warto na mnie postawić.
Sprawy transferowe ma już za sobą Veljko Nikitović. Jak poinformowała oficjalna strona "zielono-czarnych”, Serb uzgodnił warunki kontraktu i w przyszłym sezonie nadal będzie występował w Łęcznej.
Do końca tygodnia miała również zapaść decyzje związane ze sztabem szkoleniowym. 30 czerwca kończy się umowa z Mirosławem Jabłońskim. I w piątek wyjaśniła się jedna – związana z obsadą stanowiska trenera bramkarzy.
Kontrakt nie zostanie przedłużony z Robertem Sarniakiem, a jego obowiązku przejmie teraz Jakub Wierzchowski. – Podpisałem umowę na rok – potwierdza nowy szkoleniowiec łęczyńskich bramkarzy.
– Dlaczego zdecydowałem się na zmianę ról? Trochę zaczęło już szwankować zdrowie. Ale nie wykluczam, że oprócz trenowania, będę także numerem trzy w zespole. Daliśmy sobie jeszcze trochę czasu do namysłu. Nie stoję już pod ścianą, więc na spokojnie mogę wszystko przemyśleć – dodaje Wierzchowski.
– Byliśmy zadowoleni z pracy Roberta, zostawił u nas dużo zdrowia. Jednak postanowiliśmy dać szansę Kubie, który jest doświadczonym zawodnikiem, posiada umiejętności i kwalifikacje, aby sprostać nowym zadaniom – wyjaśnił prezes Artur Kapelko.