Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
ROZMOWA z Tadeuszem Łapą, trenerem Górnika
• Od zakończenia meczu minęło już trochę czasu, więc już na chłodno można zastanowić się co zaszło w Ząbkach.
– Przede wszystkim zagraliśmy z lepszym zespołem od siebie. W sobotę byliśmy gorzej dysponowani. Różne czynniki decydują o tym, dlaczego człowiek w danym dniu tak egzystuje. Niestety w sobotę, cały Górnik egzystował gorzej od Dolcanu. Trudno kogokolwiek wyróżnić. Nie było piłkarza, który mógłby poderwać resztę.
• Może zespół nie był odpowiednio zmobilizowany?
– Ależ skąd! Z Wartą zagraliśmy naprawdę nieźle, ale przegraliśmy. Dlatego sądziłem, że w moich zawodnikach powstanie sportowa złość. Liczyłem na nią.. Przed meczem zawodnicy byli mocno podgrzani. Jednak później na boisku nie było tego widać. W dodatku popełnialiśmy idiotyczne błędy. Przecież wszystko było dokładnie rozpisane, między innymi Maciej Tataj miał być odcięty od podań. Pod niego była ustawiona taktyka w defensywie. Niestety, sami ułatwiliśmy mu zadanie. Nie wiem dlaczego Paweł Głowacki zachował się w taki sposób.
• Górnik trudno podnosi się po stracie gola.
– Potem był drugi i po pierwszej połowie zeszło powietrze. W przerwie próbowałem wpłynąć na swoich zawodników, ale bez skutku. Pomagał mi w tym Veljko Nikitović. Niestety, pozostali siedzieli ze spuszczonymi głowami. Nie mogłem do nich dotrzeć, tak byli zdruzgotani. Nie byliśmy w stanie utrzymać się przy piłce i rozegrać jej.
• Przegrana mogła być jeszcze wyższa.
– Przed meczem w linii obrony miał wyjść Piotr Bronowicki. Jednak kłopoty zdrowotne nie pozwoliły na to. Cały czas muszę eksperymentować z defensywą. A w tej formacji potrzeba dużo czasu, aby wszystko dobrze zgrać.
• Kłopoty nie wzięły z pomocy?
– Bardzo słabo wypadł Radek Bartoszewicz, w tak beznadziejnej dyspozycji jeszcze go nie widziałem. Walki z rywalami nie podjął Rafał Niżnik.
• W 46 minucie wpuścił pan Damira Kojasevicia.
– On do tej pory niewiele miał okazji występowania, a ja za to tylko obrywałem. Więc teraz, trochę prowokacyjnie, otrzymał dłuższą szansę grania. Może wreszcie Kojasević i kilka innych osób zobaczą, w jakiej jest dyspozycji i jakie są tego efekty.
• Teraz wyjazd do lidera – Widzewa Łódź.
– Światła w tunelu jakoś nie widać. Do tego meczu muszę bezwzględnie wszystko zmienić, przebudować. Zacznę od defensywy, to musi dać jakieś efekty. Trzeba dobrać takich ludzi, którzy się nie przestraszą, tylko wyjdą na boisko i będą walczyć. I takich ludzi trzeba znaleźć pod kątem rundy rewanżowej.
